reklama
reklama

Co starostwo i podległe mu jednostki zrobiły dla ofiar ataku?

Polityka, Wiadomości, 24.10.2021 15:00, eł

Dalszy ciąg bulwersującej sprawy.

Co starostwo i podległe mu jednostki zrobiły dla ofiar ataku?

Słowa, które padły na wczorajszej sesji Rady Powiatu w Wadowicach, musiały wstrząsnąć wszystkimi, którzy je słyszeli. Jednak nikt nie zabrał głosu, by na nie odpowiedzieć. Zabrakło jakiejkolwiek widocznej reakcji na dramatyczne relacje dwóch mężczyzn, opowiadających o sytuacji swoich żon, zaatakowanych półtora roku temu przez niepoczytalnego człowieka.

Chodzi o sprawę, którą opisaliśmy wczoraj w artykule: „Szokująca relacja mężów kobiet poranionych przez nożownika”. Na sesji Rady Powiatu w Wadowicach pojawili się wczoraj (21 października) dwaj mężczyźni, których żony, terapeutki zatrudnione w Środowiskowym Domu Samopomocy w Wadowicach, zostały w pracy ciężko poranione nożem przez pacjenta. Obie długo potem walczyły o życie, ale – jak powiedzieli ich mężowie – nie otrzymały żadnej pomocy ani od dyrektora placówki, w której były zatrudnione, ani od prowadzącego ją Starostwa Powiatowego w Wadowicach czy bezpośrednio nadzorującego jej funkcjonowanie Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie.

Po relacjach obu mężczyzn zapada cisza. Nikt w żaden nie odniósł się do ich słów. Jedyny radny, który chciał wypowiedzieć się na ten temat, nie został dopuszczony do głosu, o czym powiedział nam dzisiaj w rozmowie telefonicznej. Był to Jacek Jończyk, który jako pierwszy opowiedział o tym, jak władze powiatu zignorowały obie ofiary nożownika. Poruszył sprawę na wcześniejszej sesji, o czym również pisaliśmy (tutaj).

- W sytuacji, gdy przychodzi czas na działanie, to wtedy okazuje się, że nie ma empatii, nie ma współczucia. W tym wszystkim, co się wydarzyło, zabrakło mi zwykłych ludzkich odruchów. Nie wierzę, że po tamtym wydarzeniu mężowie zaatakowanych kobiet mogli myśleć o czymś innym niż ratowanie ich życia. Liczyłem na to, że wówczas znajdzie się ktoś, kto im pomoże w tych trudnych czasach – mówi Jacek Jończyk.

Jego zdaniem, wszystkich przerosło tamto zdarzenie. Władze powiatu zupełnie nie były na nie przygotowane, ale po nim również nie zrobiły nic, by w przyszłości zapobiegać podobnym sytuacjom. Skąd to wiadomo? Jacek Jończyk na poprzedniej sesji złożył interpelację z szeregiem pytań na ten temat, w której poprosił również o udostępnienie mu dokumentów związanych ze sprawą. To, czego się dowiedział z uzyskanej odpowiedzi, mówi samo za siebie.

- W protokole kontroli, wykonanym po upływie czternastu miesięcy, jest napisane, że nie zostały wprowadzone procedury związane z tą całą sytuacją. Zdarzenie miało miejsce 10 marca, później Środowiskowy Dom Samopomocy zamknięto, ponieważ w okresie obostrzeń związanych z pandemią nie było jak prowadzić zajęć, nawet zdalnie, z osobami chorującymi psychicznie. Wtedy był czas na to, żeby opracować procedury. Mało tego, dlaczego nie zakupiono jakichś środków ochrony, na przykład sygnalizatorów antynapadowych. Dlaczego nie zainstalowano, w miejscach, w których jest to możliwe, kamer monitoringu? - grzmi Jacek Jończyk.

Radny chciał również otrzymać do wglądu pismo, które dyrektorka PCPR skierowała do wojewody, zawierające wyjaśnienia dotyczące zaistniałej sytuacji, jednak tego dokumentu mu nie udostępniono. - Nie wiem, co tam napisano, natomiast w odpowiedzi mam informację, że wojewoda zaakceptował działania podjęte w tej sprawie. Jakie działania? Co zaakceptował? - denerwuje się Jacek Jończyk.

Radny jest zbulwersowany ciszą, która zapadła na wczorajszej sesji po wypowiedziach obu mężczyzn. - Wystarczyło powiedzieć krótko: „Przepraszamy, nie mieliśmy takiej wiedzy, przekazywano nam, że jesteście państwo objęci pomocą. Zawaliliśmy, postaramy się to w jakiś sposób przekonsultować, przemyśleć i udzielić państwu odpowiedzi lub zaprosić na spotkanie” - twierdzi Jacek Jończyk, dodając: - Mnie jest najnormalniej w świecie wstyd, jako byłemu staroście. Gdy zabierałem na poprzedniej sesji głos w tej sprawie, powiedziałem, jakie działania może w takiej sytuacji podjąć starosta. Można było poruszyć różne kontakty, by znaleźć specjalistów, którzy wykonają operacje tym kobietom. Wszystkie drzwi by się dla nich pootwierały. A ich rodziny musiały to robić na własną rękę, z pomocą terapeutów ze Środowiskowego Domu Samopomocy.

Poniżej publikujemy pełną odpowiedź, którą Jacek Jończyk otrzymał na swoją interpelację od starosty Eugeniusza Kurdasa.









reklama
News will be here

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Brak komentarzy