Słowa, które padły na wczorajszej sesji Rady Powiatu w Wadowicach, musiały wstrząsnąć wszystkimi, którzy je słyszeli. Jednak nikt nie zabrał głosu, by na nie odpowiedzieć. Zabrakło jakiejkolwiek widocznej reakcji na dramatyczne relacje dwóch mężczyzn, opowiadających o sytuacji swoich żon, zaatakowanych półtora roku temu przez niepoczytalnego człowieka.
Chodzi o sprawę, którą opisaliśmy wczoraj w artykule: „Szokująca relacja mężów kobiet poranionych przez nożownika”. Na sesji Rady Powiatu w Wadowicach pojawili się wczoraj (21 października) dwaj mężczyźni, których żony, terapeutki zatrudnione w Środowiskowym Domu Samopomocy w Wadowicach, zostały w pracy ciężko poranione nożem przez pacjenta. Obie długo potem walczyły o życie, ale – jak powiedzieli ich mężowie – nie otrzymały żadnej pomocy ani od dyrektora placówki, w której były zatrudnione, ani od prowadzącego ją Starostwa Powiatowego w Wadowicach czy bezpośrednio nadzorującego jej funkcjonowanie Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie.
Po relacjach obu mężczyzn zapada cisza. Nikt w żaden nie odniósł się do ich słów. Jedyny radny, który chciał wypowiedzieć się na ten temat, nie został dopuszczony do głosu, o czym powiedział nam dzisiaj w rozmowie telefonicznej. Był to Jacek Jończyk, który jako pierwszy opowiedział o tym, jak władze powiatu zignorowały obie ofiary nożownika. Poruszył sprawę na wcześniejszej sesji, o czym również pisaliśmy (tutaj).
- W sytuacji, gdy przychodzi czas na działanie, to wtedy okazuje się, że nie ma empatii, nie ma współczucia. W tym wszystkim, co się wydarzyło, zabrakło mi zwykłych ludzkich odruchów. Nie wierzę, że po tamtym wydarzeniu mężowie zaatakowanych kobiet mogli myśleć o czymś innym niż ratowanie ich życia. Liczyłem na to, że wówczas znajdzie się ktoś, kto im pomoże w tych trudnych czasach – mówi Jacek Jończyk.
Jego zdaniem, wszystkich przerosło tamto zdarzenie. Władze powiatu zupełnie nie były na nie przygotowane, ale po nim również nie zrobiły nic, by w przyszłości zapobiegać podobnym sytuacjom. Skąd to wiadomo? Jacek Jończyk na poprzedniej sesji złożył interpelację z szeregiem pytań na ten temat, w której poprosił również o udostępnienie mu dokumentów związanych ze sprawą. To, czego się dowiedział z uzyskanej odpowiedzi, mówi samo za siebie.
- W protokole kontroli, wykonanym po upływie czternastu miesięcy, jest napisane, że nie zostały wprowadzone procedury związane z tą całą sytuacją. Zdarzenie miało miejsce 10 marca, później Środowiskowy Dom Samopomocy zamknięto, ponieważ w okresie obostrzeń związanych z pandemią nie było jak prowadzić zajęć, nawet zdalnie, z osobami chorującymi psychicznie. Wtedy był czas na to, żeby opracować procedury. Mało tego, dlaczego nie zakupiono jakichś środków ochrony, na przykład sygnalizatorów antynapadowych. Dlaczego nie zainstalowano, w miejscach, w których jest to możliwe, kamer monitoringu? - grzmi Jacek Jończyk.
Radny chciał również otrzymać do wglądu pismo, które dyrektorka PCPR skierowała do wojewody, zawierające wyjaśnienia dotyczące zaistniałej sytuacji, jednak tego dokumentu mu nie udostępniono. - Nie wiem, co tam napisano, natomiast w odpowiedzi mam informację, że wojewoda zaakceptował działania podjęte w tej sprawie. Jakie działania? Co zaakceptował? - denerwuje się Jacek Jończyk.
Radny jest zbulwersowany ciszą, która zapadła na wczorajszej sesji po wypowiedziach obu mężczyzn. - Wystarczyło powiedzieć krótko: „Przepraszamy, nie mieliśmy takiej wiedzy, przekazywano nam, że jesteście państwo objęci pomocą. Zawaliliśmy, postaramy się to w jakiś sposób przekonsultować, przemyśleć i udzielić państwu odpowiedzi lub zaprosić na spotkanie” - twierdzi Jacek Jończyk, dodając: - Mnie jest najnormalniej w świecie wstyd, jako byłemu staroście. Gdy zabierałem na poprzedniej sesji głos w tej sprawie, powiedziałem, jakie działania może w takiej sytuacji podjąć starosta. Można było poruszyć różne kontakty, by znaleźć specjalistów, którzy wykonają operacje tym kobietom. Wszystkie drzwi by się dla nich pootwierały. A ich rodziny musiały to robić na własną rękę, z pomocą terapeutów ze Środowiskowego Domu Samopomocy.
Poniżej publikujemy pełną odpowiedź, którą Jacek Jończyk otrzymał na swoją interpelację od starosty Eugeniusza Kurdasa.
Brak komentarzy