Pasażerowie się skarżą, a przewoźnik milczy

Jedyny przewoźnik drogowy, który zajmuje się przewozem osób na trasie między Andrychowem a Wadowicami, coraz bardziej irytuje pasażerów. Ludzie nagminnie skarżą się na pomijane przez kierowców kursy i nierespektowanie przez nich godzin odjazdów wyszczególnionych w rozkładzie. Czy jest szansa na poprawę tej sytuacji?

Jak już informowaliśmy, firma Bus Janiso zawiesiła ostatnio kursy między Bielskiem-Białą a Krakowem, pomimo że na tej linii również była monopolistą. Komercyjne kursy zachowała jedynie na trasie z Andrychowa do Wadowic i z powrotem. Realizuje też dotowane z Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych, czyli z budżetu państwa, przewozy w ramach miejskiej komunikacji publicznej w gminie Wadowice. O ile w tym ostatnim przypadku pojazdy przewoźnika jeżdżą z reguły punktualnie, o tyle na linii Andrychów – Wadowice pasażerowie nieustannie narzekają na jakość jego usług przewoźnika Janiso. Kto może, jeździ na tej trasie pociągami. Niestety, połączeń kolejowych jest zbyt mało, a godziny odjazdów odpowiadają tylko niektórym.

- To jest istna kpina, co ten Janiso wyprawia. Według rozkładu jazdy kursy powinny być realizowane co 20 minut (co, szczególnie w godzinach szczytu, jest absurdem). W rzeczywistości wiele z nich wypada z rozkładu jazdy, ponadto busy nagminnie jeżdżą przeładowane. Ostatnio od 15.17 do 16.00 nie było żadnego busa do Andrychowa, mimo że według rozkładu powinny jechać w tym czasie dwa... Gdy w końcu jeden przyjechał, na samym tylko dworcu w Wadowicach wsiadło do niego około 30 osób – mówi jeden z naszych czytelników.

Podobne sytuacje opisywaliśmy już wcześniej, na przykład w artykule: „Półtorej godziny czekałam na busa. Był mróz…”. Pasażerowie mają dość. Wiele osób skarży się też na zachowanie niektórych kierowców zatrudnionych u tego przewoźnika. Są wśród nich tacy, którzy w czasie jazdy często palą papierosy i rozmawiają przez telefon, a prócz tego nie grzeszą uprzejmością wobec podróżnych. Najbardziej drastyczny przypadek opisaliśmy w tekście: Przeżyła traumę. „Teraz boję się wsiąść do busa” - mówi.

Do firmy Bus Janiso nie udało nam się dodzwonić. Zresztą, nie tylko nam. Pisemnych wyjaśnień raczej też się z jej strony nie spodziewamy. Przewoźnik nie odpisał na ani jedną z wiadomości, które w minionych miesiącach, po kolejnych zgłoszeniach o nieprawidłowościach od pasażerów, wysłaliśmy do niego e-mailem.

Jedyną nadzieją na poprawę sytuacji pasażerów na trasie z Andrychowa do Wadowic jest uruchomienie dofinansowanej z Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych linii, którą zamierzają rozkręcić samorządy obu tych miast. A właściwie tylko Andrychowa, bowiem udział ze strony władz Wadowic ma być tylko symboliczny. Sprowadza się jedynie do zgody na utworzenie takiej międzygminnej komunikacji i udziału finansowego w wysokości... 1 zł rocznie.

Niestety, władze Andrychowa nie otrzymały dotacji na ten cel z Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych, o którą się starały (pisaliśmy o tym tutaj). Twierdzą jednak, że nie rezygnują jednak z zamiaru uruchomienia linii. Ale ponieważ nie są w stanie finansować jej wyłącznie z własnych środków, czekają na kolejny nabór wniosków.