Mieszkańców Targanic irytują prace leśne prowadzone w sąsiedztwie ulicy Nowa Wieś w ich miejscowości. Twierdzą, że transport drewna, który tam się odbywa, jest dla nich uciążliwy i powoduje niszczenie jezdni oraz poboczy. Mało tego, przypisują mu nawet szkody, które powstały w zupełnie inny sposób.
- Od dwóch miesięcy nadleśnictwo prowadzi wycinkę kosztem mieszkańców. Te prace są naprawdę bardzo dla nas uciążliwe. Drzewo jest przewożone, przeciągane ciężkimi maszynami leśnymi bezpośrednio po ulicy Nowa Wieś, a następnie przeładowywane na samochody lub składowane tuż przy drodze, którą jeżdżą autobusy i chodzą dzieci do szkoły. Prowadzone prace utrudniają przejście i przejazd mieszkańcom. Niszczeniu ulega asfaltowa nawierzchnia, powstają w niej dziury, nanoszone jest na nią błoto. Ba, uszkodzona została nawet barierka na przepuście. Czy droga gminna służy do wykonywania prac leśnych? Gdy stanie się tragedia, kto za nią odpowie? – denerwuje się jedna z mieszkanek.
Kobieta porusza także jeszcze inny problem, który – jej zdaniem – jest związany z transportem drewna. - Zauważyliśmy, że gdy zaczęły się prace wycinkowe, z ulicy Nowa Wieś znikł znak ograniczający tonaż do 10 ton, ustawiony przed przepustem na drodze – podkreśla.
Nie ma jednak żadnych przepisów, które zabraniałyby korzystania z dróg gminnych pojazdom służącym do przewozu drewna. Ograniczenie tonażu mogłoby być w tym przypadku niemałym problemem, ale na ulicy Nowa Wieś nie ma go już od 2019 roku. Jak udało nam się dowiedzieć, znak został zdjęty na zlecenie gminy Andrychów, która jest zarządcą drogi.
Inżynier nadzoru, a zarazem rzecznik prasowy Nadleśnictwa Andrychów Jacek Folga wyjaśnia, że drewno pozyskiwane w wyniku cięć hodowlanych jest zwożone z lasu i składowane przy ulicy Nowa Wieś. Teren, na którym są układane sągi, przylega bezpośrednio do drogi, ale jest własnością nadleśnictwa. – Drewno jest przewożone na kołach, a nie przeciągane przez jezdnię, jak sugerują mieszkańcy. Może się czasem zdarzyć, że jakiś kawałek się zsunie albo dosięgnie asfaltu, jeśli jest trochę dłuższy niż inne, ale to są incydentalne sytuacje. Z miejsca składowania drewno jest wywożone przez prywatne firmy do odbiorców – tłumaczy rzecznik.
Zapewnia, że drogą nie są przewożone jakieś wielkie ilości drewna - jedynie po kilka kubików jednocześnie. Co więcej, transport odbywa się kilkuosiowymi pojazdami, w których obciążenie na każdą oś jest zdecydowanie mniejsze niż na przykład w tak zwanych gruszkach z betonem, które też jeżdżą ulicą Nowa Wieś. - Oczywiście, w takim okresie jak teraz, jesienno-zimowym, lepszym dla pozyskania drewna, cięć jest więcej niż przez resztę roku. Zdarza się zatem, że gdy pojazd kilka razy przejedzie, a jest po deszczu, to zrobi się trochę błota – twierdzi Jacek Folga.
Być może na skutek ruchu samochodów z drewnem asfalt też trochę ucierpi, ale nie da się ukryć, że cała ulica Nowa Wieś już od dawna w kiepskim stanie i wymaga gruntownego remontu. A jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, barierka na przepuście, której uszkodzenie niektórzy przypisują pojazdom przewożącym drewno, zniszczona została dobrych kilka lat temu przez… samochód osobowy. Późnym wieczorem kierowca jadący stromą drogą z osiedla Świerkowego nie wyrobił się na zakręcie i uderzył w balustradę na przepuście. Sporo mieszkańców okolicy wie, jak do tego doszło.
Zdjęcia: nadesłane
Zefko, 19.03.2024 11:16
Były wybory tzw. władza się zmieniła a proceder z ogołacaniem lasów trwa w najlepsze. Przypadek?
buli, 18.03.2024 21:50
"najważniejsza droga..." a to że lasy plądrują na tak dużą skalę nikogo nie obchodzi. Ludzie mają to w d.pie ! ! ! ! ! Woda jest tylko jak deszcz popada... Jak nie będzie drzew to najlepiej wyłożyć brukiem albo asfaltem, wtedy przynajmniej nikt nie skręci nogi... Będzie wszystko ze standardami europejskimi...
MaR, 18.03.2024 20:41
Teraz - poprawka:)
MaR, 18.03.2024 20:33
Jawornica jest zdewastowana. Kiedyś drewno zrywano końmi w zasadzie bez śladu. Teras robi się autostrady dla ciężkiego sprzętu. Reszty zniszczenia dokończy woda i crossowcy. Przykre.