Kiedy powstanie nowa hala w Andrychowie? Niemiłe zaskoczenie

Obecne władze gminy Andrychów wydadzą w sumie ponad 400 tys. zł na opracowanie dokumentacji projektowej hali sportowo-widowiskowej, której nie zamierzają bynajmniej budować. A w każdym razie nie w czasie tej kadencji. Realizację tego przedsięwzięcia planują zostawić swoim następcom.

Jak już pisaliśmy w artykule „Powiew grozy i duchy byłych burmistrzów”, gmina Andrychów może mieć w przyszłości problemy ze spłatą zobowiązań. Dlatego Skład Orzekający Kolegium Regionalnej Izby Obrachunkowej w Krakowie w opinii do wieloletniej prognozy finansowej zalecił samorządowi podjęcie „daleko idących działań oszczędnościowych, szczególnie w zakresie wydatków bieżących, co zapewni zachowanie przewidzianych prawem wskaźników zadłużenia”. W związku z tym, podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej, która odbyła się 29 grudnia, radny Andrzej Powroźnik zapytał, czy zasadne jest rezerwowanie w tegorocznym budżecie ponad 250 tys. zł na opracowanie projektu hali sportowo-widowiskowej w Andrychowie, skoro koszty budowy takiego obiektu będą bardzo wysokie, a realizacja inwestycji może się okazać niewykonalna. Jeśli zaś do niej dojdzie, gmina będzie miała bardzo okrojone środki na remonty dróg.

- Nie ma żadnej możliwości, nie ma nawet takiego pomysłu, żeby w tej kadencji rozpocząć realizację budowy hali widowiskowo-sportowej, mimo że ona jest oczekiwana przez wiele środowisk sportowych. To jest zupełnie nierealne. To będzie realne jedynie w sytuacji, gdy uda się pozyskać się przynajmniej 70-80 procent dofinansowania z budżetu centralnego, ewentualnie ze środków unijnych. Czy będzie taka możliwość? Nie wiem, ponieważ nie wiemy jeszcze, jakie priorytety znajdą się w perspektywie unijnej na następne lata – powiedział pierwszy zastępca burmistrza Andrychowa Mirosław Wasztyl.

Jak dodał, pierwotnie projektowanie hali miało ruszyć w roku 2020, ale z powodu trudnej sytuacji związanej z pandemią trzeba było zrezygnować z niektórych przedsięwzięć, w tym właśnie z tego. Teraz jednak umowa na opracowanie projektu jest już podpisana i zadanie zostanie zrealizowanie, choć pochłonie sporą kwotę – w sumie ponad 400 tys. zł. – Ale to jest ważne. Tam, gdzie nie mamy projektów i realizujemy zadania w systemie „zaprojektuj i wybuduj”, życie weryfikuje ten tok postępowania. Są to bardzo trudne, skomplikowane realizacje, tak że lepiej jest iść normalną procedurą – zaznaczył wiceburmistrz.

Radny Krzysztof Kubień nie omieszkał przypomnieć, że w 2018 roku, jeszcze przed wyborami, burmistrz Tomasz Żak zapewniał, iż hala na pewno powstanie w tej kadencji. - Ma Pan rację, że takie słowa padły, natomiast w możliwości weryfikacji swojego stanowiska, wyartykułowanej w sposób uczciwy i merytoryczny, nie widzę niczego uwłaczającego, a wręcz traktuję to jako cechę pozytywną – przyznał Mirosław Wasztyl, dodając: - Jeżeli nic nie zmieni się w sytuacji finansowej i ryzyko podejmowania tak kosztownych inwestycji, szczególnie z własnych środków, będzie duże, hala widowiskowo-sportowa w tej kadencji nie powstanie. Powstanie natomiast projekt z pozwoleniem na budowę i wszystkimi niezbędnymi uzgodnieniami, który umożliwiłby ewentualnie w przyszłej kadencji pochylenie się nad tym zadaniem.

Wówczas radny Wiesław Mikołajek stwierdził, że nie ma sensu wydawania ponad 250 tys. zł w tym roku i kolejnych pieniędzy w następnym, by tworzyć projekt czegoś, co być może nigdy nie zostanie zrealizowane. Chciał złożyć wniosek o przesunięcie w budżecie zarezerwowanych na ten cel środków i przeznaczenie ich na rozbudowę remizy OSP w Sułkowicach Bolęcinie. – Wydaje mi się, że będzie to słuszna decyzja, a Pan burmistrz wyjdzie z sytuacji z twarzą – powiedział. Jego wniosek nie został jednak przyjęty. Nie było nawet możliwości, by go rozpatrywać, bowiem prace projektowe już się rozpoczęły, a gmina uiściła już pewną część płatności za ich przeprowadzenie i jest związana umową z wykonawcą.