W sobotni wieczór, 21 stycznia zamieściliśmy wzmiankę o pożarze, który rozgorzał wówczas w Marcyporębie. Z tej krótkiej informacji nie wynikało, jak wiele nieszczęścia kryje się za sucho opisanymi faktami. Tamtego dnia czteroosobowa rodzina straciła dach nad głową i praktycznie cały swój dobytek. Zostały jej tylko zgliszcza...
Dom nie był nowy, wręcz przeciwnie. Powstał sto lat temu, ale niedawno przeszedł gruntowny remont. Marzena i Roland odnowili go własnymi siłami, szczęśliwi, że mają gdzie mieszkać i dumni z efektów swojej pracy. Ich dzieci też były zachwycone. Córeczka marzyła o błękitnym pokoju w białe obłoczki, z nowymi mebelkami, a rodzice co do joty jej pragnienia spełnili. W zaledwie kilka dni po tym, gdy dziewczynka zamieszkała pośród upragnionych chmurek, w domu rozgorzał pożar...
- Mijają dni, a ja wciąż słyszę zrozpaczone okrzyki mojej córeczki i roztrzęsiony głos syna z tamtej nocy. Dramat, którego nie życzę nikomu. To, czego nie strawił ogień, zalała woda z dwunastu wozów strażackich. Nawet z telewizora, który wydawało się, że ocalał, sporo się jej wylało. Teraz zostały tylko zgliszcza i ten zapach, który odbiera nam resztki sił. Nawet kot patrzy na to wszystko jakby z niedowierzaniem i snuje się, szukając domu, którego już nie ma... - opowiada Marzena Kotlarczyk.
Kobieta nie śmiałaby oczekiwać od innych, że pomogą jej w nieszczęściu, więc z początku nawet o tym nie pomyślała. Lecz skala prac, które trzeba wykonać, by dom po babci znów nadawał się do zamieszkania, jest zbyt wielka na możliwości rodziny, która dopiero co władowała całe oszczędności w jego remont. Dlatego pani Marzena postanowiła schować dumę do kieszeni. - Jesteśmy pracowici, niestety nasze zarobki nie wystarczą na odbudowę. Dlatego za namową przyjaciół otworzyłam zbiórkę. Ale proszenie o pomoc jest dla mnie trudne, bo zawsze robiłam wszystko, by to ona wychodziła ode mnie. Choć żyliśmy skromnie, dawaliśmy sobie radę - wyznaje pani Marzena.
Zbiórka na odbudowę domu odbywa się tutaj. - Jesteśmy bardzo wdzięczni za każde wsparcie, które dodaje nam sił do walki o nasz rodzinny dom ze starym sadem, na spokojnej wsi, którą wszyscy tak kochamy – podkreśla kobieta.
Foto: OSP Wysoka
Brak komentarzy