Marcin Urbaś 15 lat temu opuścił Sydney w Australii, by powrócić do Polski. On i jego żona Aneta marzyli o życiu w miejscu odludnym, blisko natury, więc wybrali maleńkie, wysoko położone i trudno dostępne osiedle w Jaszczurowej. Wiedzieli, że łatwo nie będzie, ale byli zdeterminowani, by tam pozostać. Teraz cieszą się, iż nie dali się pokonać trudnościom i chcą się dzielić swoimi doświadczeniami z innymi.
W Jaszczurowej postanowili nie tylko zamieszkać, ale i założyć agroturystykę, by podejmować u siebie innych zapaleńców, którzy chcieliby spróbować życia w miejscu otoczonym zewsząd lasami, do którego prowadzi stroma, kamienista i wyboista droga, nieprzejezdna dla większości samochodów. Można ją pokonać tylko terenówką lub quadem. Nawet zwykły wyjazd na zakupy to prawdziwe wyzwanie, zwłaszcza w zimie.
- Dwa razy mieliśmy przypadek, kiedy służby ratownicze odmówiły nam przyjazdu. Raz w 2015, kiedy palił nam się komin, drugi raz w 2017 roku, kiedy turysta ze złamaną nogą sturlał się resztką sił do naszej osady. W obu przypadkach dyspozytorzy odmówili przyjazdu, bo fatalna droga i "szkoda sprzętu niszczyć”... – relacjonuje Marcin Urbaś.
Wśród turystów, którzy zdecydowali się na pobyt w agroturystyce, nie brakowało takich, których oburzyła lokalizacja obiektu, choć w opisie oferty właściciele niczego nie ukrywali, sądząc naiwnie, że położenie będzie głównym atutem dla większości gości. Nic bardziej mylnego...
- „To tu nie ma knajp? To naprawdę zwykłe odludzie? Nie ma drogi asfaltowej? Jesteśmy tu za karę!” - to tylko niektóre z wielu przykrych słów, które słyszeliśmy, mimo ciężkiej pracy, jaką włożyliśmy w rozkręcenie swojej działalności. Do gości nie trafiały argumenty, że wszystko przecież jest opisane w internecie. Nie od dziś wiemy, że masa ludzi „kupuje ze zdjęcia”, nie zagłębiając się w zawarty tekst – wspomina Marcin Urbaś trudne początki.
Takie przeżycia bardzo podcinały skrzydła, toteż on i jego żona zaczęli nawet rozważać sprzedaż domu i przeprowadzkę do miasta. Ostatecznie mężczyzna w poszukiwaniu dodatkowego zajęcia zaczął produkować domki dla dzieci. Dzięki nim był w stanie utrzymać powiększającą się rodzinę i mógł pozwolić sobie na to, by nadal mieszkać w miejscu z cudownymi widokami oraz czystym powietrzem. Małżeństwo Urbasiów doczekało się trzech synów - Ignasia, Iwka i Igora. Najmłodszy z nich ma dopiero 2,5 roku, najstarszy 11 lat.
Kilka dni temu Marcin Urbaś zdecydował się założyć blog „Życie na odludziu”, na którym opisuje swe doświadczenia z przeprowadzki do Jaszczurowej. Chce w nim pokazać innym, z czym wiąże się taka „ucieczka od cywilizacji”, ile pracy i wysiłku go kosztowała, ile satysfakcji i przyjemności mu daje. O jego przeżyciach można poczytać tutaj.
Foto: Facebook/Życie na odludziu
oshin22, 10.02.2023 16:45
"Domek w Karkonoszach" --> https://www.youtube.com/watch?v=ptDAGO3gCFs Niemniej gorąco pozdrawiam !