reklama
reklama

Ratownicy nie podjęli reanimacji i kobieta zmarła. Jej mąż walczy o sprawiedliwość

MAGAZYN, Wiadomości, 08.02.2023 18:42, eł

Ale skarga, którą napisał, uznana została za bezzasadną...

Ratownicy nie podjęli reanimacji i kobieta zmarła. Jej mąż walczy o sprawiedliwość

Życia jego żony już nic nie przywróci. Jedyne, co mu pozostało, to wspomnienia. Wśród nich to jedno, szczególnie koszmarne, gdy ratownicy odmówili przeprowadzeni resuscytacji u Zofii. Stanisław wierzy, że jeszcze mogli ją uratować. Teraz chciałaby przynajmniej usłyszeć przeprosiny i takie wyjaśnienia, które pomogą mu zrozumieć, co naprawdę i dlaczego się wydarzyło. Niestety, tego też mu odmówiono...

Pół roku temu (tutaj) pisaliśmy o wysokiej karze finansowej nałożonej przez Narodowy Fundusz Zdrowia na Zespół Opieki Zdrowotnej w Oświęcimiu za to, że wysłany do chorej zespół ratownictwa medycznego „nie podjął resuscytacji krążeniowo-oddechowej, uznając ją za bezzasadną i odstąpił od medycznych czynności ratunkowych pomimo braku stwierdzenia tzw. pewnych oznak śmierci”. Mąż zmarłej wtedy pacjentki, Stanisław Kwarciak wciąż walczy o sprawiedliwość, choć wie, że nic już nie wymaże straszliwej pustki i smutku po śmierci żony.

Do tragedii doszło w kwietniu 2021 roku. - Rano żona zaczęła skarżyć się na bardzo silną duszność. Ponieważ chorowała na astmę oskrzelową i była kilka lat po zawale serca, od razu zadzwoniłem po karetkę. Żona czuła się coraz gorzej, krzyczała, że jej słabo, na co usłyszałem od dyspozytora, że chyba nie jest tak źle, skoro ma siłę krzyczeć. Ledwo skończyłem rozmowę, gdy straciła przytomność, więc natychmiast ponownie zadzwoniłem po pomoc. Potem, w oczekiwaniu na karetkę, wykonywałem polecenia dyspozytora – relacjonuje Stanisław Kwarciak.

Ambulans nie przyjechał do jego żony na sygnale, a ratownicy, kiedy otworzył drzwi na korytarz, szli w jego kierunku nieśpiesznym krokiem, jakby to nie była sprawa życia i śmierci. - Zaprowadziłem ich do pokoju, gdzie leżała Zosia, a wtedy usłyszałem od nich: „przecież żona od dawna już nie żyje”. Próbowałem tłumaczyć, że przed chwila jeszcze krzyczała, aż dyspozytor ją słyszał i to skomentował, pokazywałem na telefonie godziny połączeń, ale nic nie pomogło... - żali się mężczyzna.

Stanisław Kwarciak jest pewien, że ratownicy popełnili błąd i Zofię można jeszcze było ocalić. A jeśli nawet było na to już za późno, przynajmniej widziałby, iż próbowali zrobić, co w ich mocy. Takiej próby jednak nie podjęli, dlatego zrozpaczony wdowiec o sytuacji powiadomił policję, a także Rzecznika Praw Pacjenta, napisał również skargę do dyrektora ZOZ w Oświęcimiu. Ten ostatni odpisał mu: „Ratownicy medyczni w obecności kierownika pogotowia potwierdzili, że objawy śmierci klinicznej Pani Zofii Kwarciak były dla nich jednoznaczne”.

Mężczyzna nie mógł uwierzyć, w to, co przeczytał. - Wprost przyznał, że ratownicy medyczni oraz kierownik pogotowia nie rozróżniają pojęcia śmierci klinicznej, czyli procesu potencjalnie odwracalnego, od śmierci biologicznej, gdzie nie ma już szans. W dodatku, podpisując się pod tym, sam wystawił sobie również świadectwo „wiedzy” - podkreśla pan Stanisław.

Rzecznik Praw Pacjenta uznał, że doszło naruszenia praw pacjentki, winę ratowników dostrzegł też NFZ, nakładając na oświęcimski ZOZ ponad 71 tys. zł kary za ich postępowanie. Ale to wszystko nie wpłynęło na zmianę tonu dyrektora szpitala, który w kolejnym piśmie do Stanisława Kwarciaka napisał, że „podtrzymuje wyjaśnienia oraz stanowisko wyrażone w dotychczasowej korespondencji”.

- Z jego odpowiedzi jasno wynika, że najważniejsze jest dobre samopoczucie ratowników medycznych, którzy odebrali mojej żonie szansę na życie. Można też uznać, że skoro stwierdzili śmierć kliniczną, czyli nagłe zatrzymanie krążenia, to świadomie, z nieznanych mi powodów nie podjęli reanimacji, a dyrektor to akceptuje – uważa Stanisław Kwarciak.

W listopadzie ubiegłego roku mężczyzna złożył tej sprawie skargę do Rady Powiatu Oświęcimskiego. Zarzucił w niej dyrektorowi ZOZ między innymi brak właściwej i natychmiastowej reakcji na błąd ratowników medycznych, nierzetelne wyjaśnienie skierowanej do niego skargi oraz arogancki i lekceważący ton jego odpowiedzi, a także brak jakichkolwiek przeprosin zarówno od niego, jak i ze strony zespołu ratownictwa medycznego.

Rada Powiatu rozpatrzyła skargę, ale uznała ją za bezzasadną, podobnie jak wcześniej Komisja Skarg, Wniosków i Petycji. „Wszelkie procedury zostały zastosowane prawidłowo, ze strony formalnej nie stwierdza się znamion opieszałości czy też nieprawidłowości. Sprawa ta ma nadany należyty, wysoki priorytet i działania są adekwatne do sytuacji. (…) Komisja zwraca jednak uwagę na fakt, że sprawa ma jeszcze inny niż urzędowy wymiar – ludzki. Dotyczy śmierci człowieka i należało potraktować ją nie tylko od strony przepisów, które z zasady są formalne, oschłe i biurokratyczne, ale wykazać również w pismach do skarżącego więcej empatii i zrozumienia”. Jedyne, do czego zobowiązany został dyrektor ZOZ, to kontrola korespondencji kierowanej do petentów podległej mu placówki pod kątem „niewerbalnych form ich treści, które mogłyby być źle odebrane przez adresatów”...

Warto dodać, że Prokuratura Rejonowa w Oświęcimiu prowadzi postępowanie w sprawie zachowania ratowników. Nie skierowała jeszcze aktu oskarżenia do sądu, ale przedstawiła zarzuty karne jednej osobie.





Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Brak komentarzy