To już niemal tradycja – pociągi na linii kolejowej łączącej Bielsko-Białą i Kraków pojawiają się i znikają. I nie chodzi tu o żadne zjawiska nadprzyrodzone, a jedynie o prace modernizacyjne na torach. Niestety, już niebawem na części trasy znów pojawi się zastępcza komunikacja autobusowa. Zapewniają ją wprawdzie wygodne, duże autokary, ale wiąże się to z przesiadkami w czasie podróży.
Od 12 czerwca koleją można dojechać z Bielska-Białej do samego dworca głównego w Krakowie. Tak po prostu – bez żadnego kombinowania i przesiadek. Ale potrwa to jeszcze tylko półtora tygodnia. 15 sierpnia na odcinku od Wadowic do stacji Kalwaria Zebrzydowska Lanckorona znów pojawi się zastępcza komunikacja autobusowa. Taki stan rzeczy potrwa do 3 września. Szkoda, bo konieczność przesiadek z jednego środka lokomocji do drugiego zapewne zniechęci niektórych do podróżowania koleją.
Ostatnio przejazdy pociągiem na trasie między Bielskiem-Białą a Krakowem cieszą się sporym powodzeniem. Zapewne po części dlatego, że to sezon wakacyjny, ale w niebagatelny sposób przyczynił się do tego również fakt, iż kolej jest coraz bardziej konkurencyjna względem przewoźników drogowych. Po remontach linii kolejowej nr 117 czas podróży pociagiem się skrócił, a cena za przejazd jest niższa niż w busie. Nie do pogardzenia jest też komfort jazdy – w wagonie kolejowym można usiąść wygodniej, a w razie potrzeby wstać, żeby rozprostować nogi. W ciasnym busiku pasażer zmuszony jest siedzieć cały czas w takiej samej pozycji.
Sami niedawno sprawdziliśmy, jak wygląda podróż pociągiem z Andrychowa do Krakowa i z powrotem. I byliśmy mile zaskoczeni. Bilet normalny w jedną stronę kosztuje na tej trasie 15 zł. Pociąg jedzie nieco ponad dwie godziny – dłużej niż bus, ale mimo to trasa się nie dłuży. Niemałą zasługę ma w tym wygoda podróżowania. Pociąg był pełen niemal po brzegi już w momencie, gdy do niego wsiedliśmy na przystanku Andrychów Górnica. Razem z nami weszło do środka jeszcze osiem innych osób. Na kolejnych stacjach dosiadały się kolejne.
Jedyny dyskomfort mogła powodować duża ilość dzieci. Większość pasażerów stanowiły rodziny z pociechami w różnym wieku, które dokazywały, śmiały się, płakały, krzyczały. Z tego powodu w pociągu było bardzo głośno. Nam to nie przeszkadzało, ale kto liczy na ciszę i spokój, raczej tego tam nie znajdzie. Chyba że trafi na podróżnych bez dzieci.
Brak komentarzy