Sławomir Zieliński z Suchej Beskidzkiej od kilku lat jeździ na wózku inwalidzkim. Pewnej feralnej nocy odmroził sobie obie nogi. Lekarze robili co mogli, aby je ocalić, ale okazało się to niewykonalne. Amputowali obydwie poniżej kolan. - Gdy po operacji zajrzałem pod szpitalną kołdrę, byłem załamany! Mój świat w jednej chwili rozsypał się jak domek z kart… - wspomina mężczyzna.
Suszanin Sławomir Zieliński wychował się w robotniczej rodzinie i od dziecka był przyzwyczajony do pracy fizycznej. Gdy dorósł, pracował jako ślusarz i pracownik budowlany. - Los nigdy nie był dla mnie łaskawy. Moje dotychczasowe życie było przepełnione nieoczekiwanymi zwrotami akcji i wieloma problemami. Mimo trudności, starałem się iść przed siebie z podniesioną głową, jednak największa tragedia czekała na mnie tuż za rogiem… - opowiada mężczyzna.
Nawet wtedy, gdy nie wiodło mu się najlepiej, zawsze umiał znaleźć wyjście z trudnej sytuacji. Był bowiem zdrowy, sprawny i niezależny. Ale tylko do czasu. Tamta mroźna noc, która zakończyła się dla niego utratą nóg, sprawiła, że jego świat rozsypał się niczym domek z kart.
- Od tego strasznego zdarzenia minęło już kilka lat. Dziś jestem zupełnie inną osobą. Czasem w życiu człowieka dzieją się trudne rzeczy, aby mógł się zastanowić, jaką drogą chce podążać. Ja swoją odnalazłem i wiem, że będę nią konsekwentnie kroczył. Abym jednak mógł stanąć na nogi, potrzebuję protez – podkreśla mężczyzna.
Może otrzymać ich refundację, ale dofinansowanie będzie przeznaczone na pokrycie tylko części kosztów związanych z zakupem protez. Pan Sławomir musi sam zebrać resztę kwoty. Potrzebuje niespełna 13 tys. zł. Choć nie jest to oszałamiająca suma, to dla niego, w jego obecnej sytuacji, jest ona zupełnie nieosiągalna.
Dlatego Fundacja Siepomaga założyła dla niego zbiórkę pieniędzy, która odbywa się tutaj.
Brak komentarzy