reklama
reklama

Serce Jacka zatrzymało się w czasie rozgrywek. Chłopiec przeżył, ale jego stan jest ciężki

MAGAZYN, Wiadomości, 20.04.2024 09:03, eł

To wydarzenie wstrząsnęło wszystkimi, którzy je widzieli.

Serce Jacka zatrzymało się w czasie rozgrywek. Chłopiec przeżył, ale jego stan jest ciężki

Największą pasją dwunastoletniego Jacka Krzemienia z Podolsza jest piłka nożna. Chłopiec dużo czasu spędzał na treningach i meczach. Zarówno jako kibic, jak i zawodnik. Tamtego feralnego dnia (10 kwietnia) brał udział w rozgrywkach. Nic nie zapowiadało nieszczęścia, które miało się wydarzyć, bo nastolatek wydawał się tryskać energią. W pewnym momencie runął jak kłoda na murawę. Ale nie był to zwykły upadek.

U Jacka doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Na ratunek chłopcu od razu ruszył trener LKS Skawa w Podolszu, a zarazem strażak miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej Damian Banaszak. Wkrótce dołączyli do niego inni druhowie z jego jednostki, którzy dostarczyli na boisko defibrylator. Na pomoc przybyli również strażacy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Oświęcimiu, Zespół Ratownictwa Medycznego z Wygiełzowa oraz śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Helikopter przetransportował Jacka do szpitala w Krakowie (pisaliśmy o tym tutaj).

- Mimo natychmiastowego podjęcia czynności reanimacyjnych, chłopiec jest nadal nieprzytomny i przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej. Konieczna jest dalsza diagnostyka oraz zabieg wszczepienia kardiowertera, zabezpieczającego przed ponownym zatrzymaniem krążenia. Stan Jacusia jest ciężki i już wiadomo, że powrót do zdrowia będzie wymagał zakupu specjalistycznego sprzętu oraz intensywnej, kosztownej rehabilitacji – martwi się jego mama, Karolina Krzemień.

Kobieta jest pielęgniarką zatrudnioną w szpitalu w Chrzanowie. Na co dzień ma do czynienia z ciężko chorymi osobami, którymi z poświęceniem się zajmuje. Nie tylko dlatego, że na tym polega jej praca. Każdy, kto zna panią Karolinę wie, że jest to osoba, która bez wahania ruszy na pomoc każdemu, kto tego potrzebuje. Kobieta nigdy nie sądziła, iż kiedyś jej samej przyjdzie prosić o wsparcie. Ale teraz nie ma wyboru. Ona i jej mąż Daniel, który pracuje jako górnik w kopalni Piast w Bieruniu, nie mają takich oszczędności, by samodzielnie poradzić sobie z kosztami leczenia i rehabilitacji syna.

- Sytuacja jest dla nas bardzo trudna, wręcz przerażająca. W jednym momencie Jacuś ze sprawnego, aktywnego chłopca stał się wymagającym 24-godzinnej opieki dzieckiem. Dotychczas był pełnym życia uczniem piątej klasy. Poza pasją do piłki nożnej, lubił spędzać czas z rówieśnikami oraz opiekować się swym czworonożnym przyjacielem - psem Mańkiem. Teraz nasze życie diametralnie się zmieniło... - mówi pani Karolina.

Kobieta założyła zbiórkę pieniędzy na zakup specjalistycznego sprzętu, który ułatwi Jackowi powrót do zdrowia oraz choć częściowe pokrycie kosztów leczenia i rehabilitacji. Odbywa się ona TUTAJ.

reklama
News will be here

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Brak komentarzy