Na murze obok bramy zakładu karnego w Wadowicach znajduje się tablica upamiętniająca śmierć dwóch strażników, poległych w czasie próby ucieczki zorganizowanej przez kilku więźniów. Do zdarzenia doszło 1 lutego 1979 roku, a zatem pamiętają o nim tylko starsi mieszkańcy miasta. Rafał Kwarciak, detektyw z Lgoty w gminie Tomice, który od jakiegoś czasu pisze powieści i opowiadania, postanowił przypomnieć tę historię.
W tym celu przestudiował akta sprawy z Sądu Wojewódzkiego w Bielsku-Białej. Dzięki temu jego opowieść jest wyczerpująca i zawiera nieznane szerzej szczegóły. Na przykład dotyczące konstrukcji i jakości rewolwerów wykonanych na potrzeby ucieczki przez jednego z więźniów, będącego z zawodu ślusarzem. „Opinia Zakładu Kryminalistyki Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej potwierdziła dużą skuteczność wykonanej broni. Pociski, które pozostały w rewolwerach wbiły się w deski sosnowe na 4-5 cm. Strzały oddano z 10 metrów. W opinii można przeczytać, że pociski bez trudu mogły spowodować ciężkie obrażenia lub śmierć człowieka” - czytamy w opowieści Rafała Kwarciaka.
Jednak to nie od broni palnej zginęli strażnicy więzienni, którzy starali się udaremnić ucieczkę. Uciekinierzy byli uzbrojeni również we własnej roboty noże oraz sztylety i to właśnie ich użyli w starciu z funkcjonariuszami. Wykonał je ten sam Piotr B., który skonstruował rewolwery. Podczas odsiadki w zakładzie karnym ślusarz wyprodukował około 30 egzemplarzy broni białej, głównie na sprzedaż towarzyszom niedoli. „Ostrza wykonywał z resoru samochodu Żuk oraz z blachy przeznaczonej na podkładki do śrub. Sprężyny do noży sprężynowych pochodziły ze zużytych wiertarek pionowych, będących na wyposażeniu więziennych warsztatów. Cena za nóż wynosiła od 4 do 5 paczek herbaty Madras lub 300 papierosów Sport” - opisuje Rafał Kwarciak.
Osadzeni w wadowickim zakładzie karnym mieli możliwość wykonywania potajemnie takich przedmiotów, ponieważ na terenie więzienia działały dobrze wyposażone warsztaty, w których więźniowie produkowali elementy metalowe dla przemysłu maszynowego, między dla Wytwórni Silników Wysokoprężnych w Andrychowie.
Historia tragicznie zakończonej próby ucieczki opisana przez Rafała Kwarciaka dostępna jest tutaj.
Foto: Rafał Kwarciak
Brak komentarzy