reklama
reklama

To był pierwszy taki poród w wadowickim szpitalu

MAGAZYN, Wiadomości, 26.09.2023 16:00, eł

Inne kobiety też będą mogły rodzić w taki sposób.

To był pierwszy taki poród w wadowickim szpitalu

Kilka dni temu w Szpitalu Powiatowym im. Jana Pawła II w Wadowicach przyszło na świat pierwsze w tej placówce dziecko, którego mama skorzystała ze znieczulenia zewnątrzoponowego. Do tej pory nie było ono tam stosowane, choć uchodzi za najbardziej skuteczną formę łagodzenia bólu porodowego. Teraz również inne kobiety będą mogły korzystać z tej metody.

Znieczulenie zewnątrzoponowe nie jest bynajmniej żadną nowością, o czym doskonale wiedzą matki, które rodziły w innych placówkach. Polega ono na podaniu specyfiku znieczulającego do kanału kręgowego. Lekarz znieczula miejsce wkłucia, a następnie za pomocą cienkiej igły wprowadza cewnik do przestrzeni między kręgami, na poziomie odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Lek przedostając się w górę oraz w dół rdzenia blokuje przewodnictwo nerwowe i sprawia, że pacjentka nie odczuwa silnego bólu. W innych placówkach ta metoda stosowana jest już od dawna.

- Samo wkłucie było całkowicie bezbolesne, porównywalne do pobrania krwi. Nie, to nie było tak, że nie czułam zupełnie nic. Czułam skurcze, wiedziałam, kiedy mam przeć. To był moment, gdzie ten ból był obecny, ale nie był już tak silny. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego, jak wygląda taki ból bez znieczulenia, szczególnie pod koniec porodu. Dla mnie ból, którego doświadczyłam do momentu znieczulenia, był bardzo silny. Gdy podano mi znieczulenie, mogłam odpocząć między skurczami – relacjonuje pani Beata, mama maleńkiej Oli, czyli pierwsza kobieta, która skorzystała z tej metody łagodzenia bólu w wadowickim szpitalu.

Znieczulenie zewnątrzoponowe zastosowano u niej dopiero po czternastu godzinach porodu, gdy kobieta miała skurcze co 5 minut. - Byłam już wtedy zmęczona bólem, wycieńczona fizycznie i psychicznie. Czułam zwątpienie, czy dam radę. Informacja od lekarza, że jest możliwość podania znieczulenia, była dla mnie jak zbawienie. Nie zastanawiałam się ani chwili – wyznaje pani Beata. - Od momentu podania znieczulenia aż do rozwiązania był przy mnie lekarz anestezjolog. Pilnował tego, kiedy ma być podana kolejna dawka leku. Pytał, jak się czuję i czy wszystko jest w porządku. Czułam się przy nim bezpiecznie. Dla mnie ważne było to, że znieczulenie przyniosło ulgę, ale nie odebrało mi możliwości świadomego porodu, mogłam się poruszać i pójść sama do łazienki, a nie byłam przykuta do porodowego łóżka.


Foto: ZZOZ w Wadowicach

reklama
News will be here

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Koniczynka, 26.09.2023 17:51

A przy stosunku też stosuje znieczulenie??? Tatuś by tą czapeczkę zdjął z łebu.

lojzek, 26.09.2023 16:15

Z czego jest się cieszyć?Takie znieczulenie robiono 20 lat temu w okolicznych szpitalach.Średniowiiecze.Wstyd dla szpitala a nie sukces.