Kilka tygodni temu opisaliśmy wołający o pomstę do nieba stan niektórych przystanków w Zawoi (tutaj). Dzięki działaniom, które podjął jeden z mieszkańców tej malowniczej turystycznej miejscowości, ruszyło ich sprzątanie i remontowanie.
Stare wiaty przystankowe w Zawoi chyba już od lat nie były czyszczone, sądząc po warstwie nagromadzonego na siedziskach kurzu i ilości pajęczyn. Ale brud to nie jedyny związany z nimi problem. Korzystanie z przystanków było po prostu niebezpieczne dla użytkowników. Nisko umieszczone, ostro zakończone krawędzie blaszanego zadaszenia sprawiały, że można było dotkliwie się tam poranić. W dodatku podłoże jednego z przystanków znajdowało się całe 20 cm poniżej chodnika. Kto nie zauważył tego uskoku, mógł zwichnąć lub nawet złamać nogę. Na szczęście, to wszystko odchodzi już do przeszłości.
Jak pisaliśmy, prezes Towarzystwa Przyjaciół Zawoi Michał Bartyzel zaczął działać, by przekonać zawojskie władze do rozwiązania problemu. Pierwszej reakcji doczekał się w czwartek, 22 sierpnia. Wtedy to przystanki odwiedzili inspektorzy z nadzoru budowlanego. W kilka dni później ruszyło ich mycie, a następnie doprowadzanie do stanu, który nie będzie już zagrażał bezpieczeństwu podróżnych.
- Czyżby zawojskie władze w końcu dostrzegły problem?? Nie. To strach przed zgłoszeniem sprawy do prokuratury, bo to właśnie, podczas kontroli, zasugerował pan z nadzoru budowlanego. Do tej pory udawali, że problemu nie ma. Tygodnie, miesiące, lata... Niestety, strach o własne cztery litery najbardziej mobilizuje do działania nasze gminne władze – komentuje sprawę Michał Bartyzel.
Foto: Facebook/Michał Bartyzel
Brak komentarzy