Jeden z naszych czytelników przysłał nam zdjęcia odciśniętych w śniegu śladów dzikich zwierząt, które wykonał kilka dni temu podczas spaceru w okolicach rezerwatu Madohora. Jak twierdzi, są to tropy niedźwiedzia, rysia i wilka. Czy to możliwe, że po zboczach Łamanej Skały krążą te drapieżniki, zwłaszcza pierwsze dwa z wymienionych?
Szef Nadleśnictwa Andrychów Mateusz Branny twierdzi, że nie ma w tym nic dziwnego, dlatego wybierając się na szlaki turystyczne w obrębie Beskidu Małego należy mieć się na baczności. – Jest to zupełnie naturalne zjawisko w ostatnim czasie. Dużych drapieżników jak niedźwiedzie i rysie jest coraz więcej, już nie wspominając o wilkach, których naprawdę jest bardzo dużo w naszych lasach. A trzeba się z tym liczyć, że wspomnianych zwierząt będzie coraz więcej – twierdzi.
Wprawdzie wydaje się, iż o tej porze roku niedźwiedzie powinny spać, jednak nadleśniczy zapewnia, że to pojęcie względne. Zmiany klimatu, do których doszło w ostatnich latach, zakłóciły bowiem biologiczny zegar tych zwierząt. – Wszystko zależy od tego, jaka jest zima. Niektóre osobniki zapadają w sen na bardzo krótko, po czym wychodzą ze swoich gawr – podkreśla Mateusz Branny.
O ile napotkanie niedźwiedzia czy rysia w Beskidzie Małym nie jest łatwą sprawą, o tyle tête-à-tête z wilkiem każdemu może się zdarzyć, jeśli często wędruje po okolicznych lasach. I choć te drapieżniki z reguły starają się unikać ludzi, bywają wśród nich też bardziej zuchwałe osobniki. – Ostatnimi czasy, podczas jednego z polowań zbiorowych na jelenie, dwa wilki podeszły do myśliwego. Jeden z nich na niego zawarczał – opowiada nadleśniczy.
Trop rysia:
Tropy wilka:
Foto: nadesłane
Brak komentarzy