Marzena Majkowska z Bulowic ma dopiero 32 lata. Jest w wieku, w którym powinna cieszyć się życiem, ale zamiast tego dręczy ją ciągła niepewność o przyszłość. Kobieta bowiem od trzech lata zmaga się z nowotworem złośliwym. Po operacjach, które przeszła, wymaga długiej i kosztownej rehabilitacji.
Gdy Marzena Majkowska zachorowała, nie miała jeszcze 30 lat. Była szczęśliwą młodą żoną i mamą, dopóki nie zaczęła słabnąć i chudnąć. Wiecznie bolało ją gardło, często zapadała na anginę, gorączkowała. Przez pół roku lekarze nie wiedzieli, co jej dolega. Nowotwór migdałków wykryto u niej dopiero, gdy rak miał już przerzuty do węzłów chłonnych… Przeszła różne formy leczenia – zabieg operacyjny, chemię indukcyjną i radioterapię połączoną z chemioterapią. – Ale w ubiegłym roku nowotwór powrócił – martwi się kobieta.
Konieczne były kolejne operacje krtani, tym razem z przeszczepami tkanek z ręki i brzucha. Bez tego straciłaby głos i możliwość dalszego wykonywania zawodu, który pani Marzena kocha. Jest bowiem nauczycielką z powołania, dla której kontakt z dziećmi to nieodzowna wręcz część życia.
- Niestety, moja lewa ręka została dość mocno uszkodzona i aby wrócić do sprawności, muszę przejść długą i kosztowną rehabilitację, również szyi, kręgosłupa i brzucha. Koszt leczenia, rehabilitacji i dojazdów to nawet kilkadziesiąt tysięcy. Dlatego proszę o pomoc ludzi dobrego serca, którzy zechcą w jakikolwiek sposób wesprzeć mnie w walce o dawną sprawność i powrót do normalnego życia – apeluje kobieta.
Zbiórka na jej leczenie i rehabilitację odbywa się tutaj.
Brak komentarzy