W tej gminie dostęp do informacji publicznej to horror [AKTUALIZACJA]

Od miesięcy radny gminy Mucharz bezskutecznie próbuje się dowiedzieć, ile zarabiają pracownicy Urzędu Gminy w Mucharzu. Tyle razy odbijał się od ściany, że w końcu, zdesperowany, zaapelował o pomoc do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Krakowie. Organ ten przychylił się do jego argumentów.

Kilka miesięcy temu radny gminy Mucharz Jan Łach skierował do wójt Renaty Galary wniosek o udostępnienie informacji publicznej dotyczącej zarobków wszystkich pracowników Urzędu Gminy, zatrudnionych na stanowiskach urzędniczych. Chciał, aby przekazane mu dane zawierały nie tylko wynagrodzenia zasadnicze brutto tych osób, ale także dodatki specjalne oraz funkcyjne. Prosił też, aby zestawienie ich uposażeń przygotować według stanu na 31 grudnia 2022 roku oraz 30 czerwca i 31 września 2023 roku. Dostał jednak odpowiedź odmowną. Pani wójt odpisała mu, że radny żąda informacji przetworzonej, a w związku z tym musi wykazać, że uzyskanie tych danych jest szczególnie istotne dla interesu publicznego.

Jana Łach uznał to za mocno naciągane wyjaśnienie. „Jasnym jest, że organ posiada dane pracowników zatrudnionych na stanowiskach urzędniczych (…). Nie musi ich w żaden sposób wytwarzać i przeprowadzać żadnych działań na posiadanych informacjach. Gdybym zapytał np., o ile procent wzrosło wynagrodzenie zasadnicze konkretnego urzędnika, to wtedy oczywistym jest, że organ musiałby przeprowadzić odpowiednie obliczenia, aby udzielić mi żądanej informacji. W przedmiotowej sprawie nie proszę jednak o żadne dodatkowe wyliczenia czy analizy, a o dane źródłowe, na podstawie których mogę ewentualnie samodzielnie takich analiz dokonywać” – stwierdził w kolejnym piśmie do pani wójt.

Tym razem uzyskał długą decyzję odmowną, której sens sprowadzał się do tego samego, co Renata Galara napisała mu wcześniej. „Organ nie ma możliwości łatwego i szybkiego pozyskania żądanych informacji z programu kadrowo-płacowego, gdyż nie umożliwia on wyfiltrowania tych konkretnych danych (…). Pracownik organu musiałby ręcznie sporządzić wykaz wszystkich osób zatrudnionych na stanowiskach urzędniczych, a następnie - również ręcznie - wprowadzić wszystkie dane żądane przez wnioskodawcę, celem przygotowania mu indywidualnego zestawienia, które nie istnieje i nie jest potrzebne organowi. Operację tę musiałby powtórzyć trzy razy, wobec żądanych danych na dzień 31 grudnia 2022 roku oraz 30 czerwca i 31 września 2023 roku”.

Ponieważ od decyzji administracyjnej przysługiwało radnemu odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Krakowie, postanowił skorzystać z tej możliwości. „W Urzędzie Gminy w Mucharzu na stanowiskach urzędniczych zatrudnionych jest około kilkunastu osób i z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że każdy z tych pracowników mógłby wymienić pozostałych „od ręki”, bez tworzenia nowo jakościowej informacji. Ciężko też uwierzyć, że organ nie dysponuje oprogramowaniem kadrowym czy płacowym, które w łatwy sposób wyszuka pracowników na stanowiskach urzędniczych, takich jak młodszy referent, referent, podinspektor, inspektor itd. Dlatego też kompletnie niezrozumiałe jest dla mnie stanowisko organu, który twierdzi, że w tej sprawie musi dokonać tylu zbędnych czynności” – napisał między innymi w swoim odwołaniu.

Po przeanalizowaniu dokumentów SKO uznało, że wyjaśnienia pani wójt nie są ani wystarczające, ani przekonujące. Uchyliło wydaną przez nią decyzję i przekazało jej sprawę do ponownego rozpatrzenia. „Nie wynika z uzasadnienia decyzji, jak jest zorganizowana ewidencja pracowników i dokumenty płacowe w programie kadrowo-płacowym. Ile jest pracowników zatrudnionych na stanowiskach urzędniczych, ile jest dokumentów, które należy przeanalizować, by udostępnić informację.(…) Nie jest wystarczające gołosłowne stwierdzenie, że informacja ma charakter przetworzony. W tym zakresie należy przyznać rację odwołującemu, który poddaje w wątpliwość konieczność wykonywania czynności celem przygotowania danych, w kontekście ilości osób zatrudnionych w urzędzie, jak również funkcjonalności programu kadrowo-płacowego” – argumentuje SKO.

Na decyzję Samorządowego Kolegium Odwoławczego wójt ma prawo złożyć sprzeciw do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie, więc sprawa może się jeszcze długo ciągnąć…

- W naszym urzędzie gminy każdy, kto chce uzyskać jakieś informacje, toczy walkę z wiatrakami. Nie tylko ja. Jedna z mieszkanek od roku próbuje się dowiedzieć, na jakiej zasadzie przydzielane są pieniądze na remonty dróg w gminie. Również i w tym przypadku pani wójt cały czas twierdzi, że jest to informacja przetworzona. I odmawia jej udzielenia. A ta kobieta po prostu chce wiedzieć, czy interesująca ją droga jest w planach do zrobienia... Nazywanie tego informacją przetworzoną jest kompletnym absurdem – twierdzi Jan Łach.

--------------------