Na dzisiejszej (29 kwietnia) sesji Rady Miejskiej w Kętach dyrektorka Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej Monika Kaczmarczyk przedstawiła sprawozdanie z działalności swojej placówki. Pojawił się w nim również temat ogrzewalni dla bezdomnych. Informacje dotyczące tego miejsca wywołały dyskusję na temat osób migających się od podjęcia pracy.
- Przykuła moją uwagę liczba bezdomnych korzystających z ogrzewalni. Tam były tylko dwie kobiety i aż trzydziestu trzech mężczyzn. Czy to nie jest efekt tego, że ci panowie mają w nosie całą pracę? Nie jestem nigdy przeciwny temu, żeby komuś pomagać, bo to trzeba robić. Niektóre osoby nie są w stanie udźwignąć tego systemu społecznego na tyle, aby normalnie funkcjonować, natomiast wydaje mi się, że cały czas idziemy w kierunku, żeby zajmować się tymi, którzy nie chcą się aktywować. A ja się boję, że dla tych, którzy chcą ciężko pracować i dla zdolnych ludzi braknie nam funduszy – powiedział radny Marek Błasiak.
Monik Kaczmarczyk stwierdziła, że osoby korzystające z ogrzewalni borykają się z różnymi problemami. - Nie jest naszą rolą oceniać. My, tak naprawdę, w każdej formie, którą oferujemy, możemy tylko proponować pomoc. Nie mamy możliwości, żeby zmusić kogoś do aktywizacji. Niektórzy z nich podejmują różne próby. Na przestrzeni ostatnich lat kilka osób udało się, że tak powiem, zagospodarować pozytywnie i oni gdzieś tam znaleźli swoje miejsce – oznajmiła.
Jak zapewniła, pomoc dla tych ludzi świadczona jest w taki sposób, by nie dostawali do ręki pieniędzy, które mogliby wykorzystać na folgowanie swoim uzależnieniom. Otrzymują na przykład bony przeznaczone na zakup artykułów spożywczych (z pominięciem alkoholu). - Natomiast sama też mieszkam w Kętach i widzę, jak stoją przed sklepami, a mieszkańcy dają im pieniądze lub piwo. Regularnie badamy stan trzeźwości osób korzystających z ogrzewalni, motywujemy ich do podjęcia abstynencji, do pobytu w szpitalach na odwyku. Część z nich z tego korzysta. Niekiedy dziesięć razy bez rezultatu, ale może za jedenastym zaskoczy... – mówiła Monika Kaczmarczyk.
- Nie przyjmujemy osób z zewnątrz, to są tylko i wyłącznie nasi mieszkańcy. Każda historia jest inna, każdy z tych ludzi z innego powodu boryka się z bezdomnością. Niektórzy tak przyzwyczaili się do pewnych warunków, że bardzo często nie chcą zmiany. Niemniej jednak, próbujemy - dodała.
gepard czester, 30.04.2022 07:22
Pan Błasiak chyba nie wie czym jest alkoholizm i wydaje mu się, że ci ludzie to banda leni. Osobiście znałem dyrektora szkoły który przez alkohol stracił wszystko, nawet swoje życie.