W to, co przeszła szesnastomiesięczna Madzia Młocek w swoim jakże jeszcze krótkim życiu, wręcz trudno jest uwierzyć. Rodzice dziewczynki dwoją się i troją, by ich córeczka mogła się normalnie rozwijać i miała szczęśliwe dzieciństwo. Na razie jednak jest one pełne cierpienia i stresów. Dziewczynka tak boi się pobytów w szpitalu, że na widok lekarza czy pielęgniarki wymiotuje.
O tym, że ich druga córeczka przyjdzie na świat z „połową serca” (bez jednej jego komory), Justyna i Wojciech Młockowie z Barwałdu Górnego wiedzieli już w dwudziestym tygodniu ciąży. Lekarze uprzedzili ich, że aby dziewczynka przeżyła, pierwszą operację musi przejść wkrótce po narodzinach. A potem czekają ją kolejne.
Kiedy dziewczynka wydała już z siebie pierwszy krzyk, wyszły na jaw kolejne wady jej maleńkiego serduszka, które między innymi jest położone po prawej stronie. Okazało się również, że Madzia ma niedorozwój prawej małżowiny usznej oraz zarośnięty przewód słuchowy, a także prawostronny rozszczep wargi oraz podniebienia. Jakby tego było mało, urodziła się jako wcześniak, gdy jej mama była w 35 tygodniu ciąży.
Do tej pory dziewczynka przeszła już trzy operacje serca, jedną wargi i jedną podniebienia, a ma ich przed sobą jeszcze kilka. - Najpoważniejszą miała w wieku sześciu miesięcy. Była to ciężka operacja, ponieważ w czasie jednego dnia chirurdzy wykonali kilka poprawek na jej serduszku, między innymi "załatali" przegrodę międzykomorową i poszerzyli tętnice. Trwała aż osiem godzin. Niewiele później okazało się, że trzeba przeprowadzić kolejną, równie długą. Ale dla Madzi każda była trudna. Gdy nasza córeczka zaczęła więcej rozumieć, każdy pobyt w szpitalu powodował u niej ogromny stres. Często wymiotowała już na sam widok pielęgniarki czy lekarza – opowiada Justyna Młocek, mama dziewczynki.
Całe dotychczasowe życie Madzi to właściwie tylko operacje i rekonwalescencja po nich, wizyty u różnych specjalistów oraz ćwiczenia z fizjoterapeutą. Dziewczynka wciąż jest karmiona przez sondę żołądkową, ale dzięki pomocy neurologopedy coraz więcej zjada łyżeczką. Z powodu wielu problemów zdrowotnych rozwój ruchowy Madzi jest opóźniony. Dziewczynka doszła dopiero do etapu raczkowania. - Ma też cały czas przekrzywioną w prawo główkę i nie możemy tego wypracować, żeby trzymała ją prosto. Pani neurologopeda stwierdziła, że może to powodować brak tego prawego uszka – mówi jej mama.
Choć Madzia nie ma łatwego życia, jest bardzo dzielna. - Pielęgniarki zawsze podkreślają, że jest wyjątkowo walecznym dzieckiem. A my widzimy, że pomimo wszystkich trudności, potrafi cieszyć się życiem. Gdy nic ją nie boli, jest szczęśliwa, wesoła. Warto było poświęcić wszystko, by ją ratować. I zrobimy co tylko w naszej mocy, by uśmiech jak najczęściej gościł na jej buzi – zapewnia Justyna Młocek.
Ale spełnianie potrzeb Madzi zaczyna już przekraczać możliwości finansowe jej rodziców. Kosztowne są nie tylko wizyty u specjalistów i lekarstwa, ale też wszystko, co dziewczynka musi mieć, by mogła dobrze funkcjonować: paski testowe do badań INR (układu krzepnięcia krwi), sondy, strzykawki, dreny do podawania mleka i inne akcesoria. Dlatego Fundacja Kawałek Nieba założyła na portalu Siepomaga.pl zbiórkę pieniędzy na leczenie i rehabilitację dziewczynki. Odbywa się ona tutaj. - Z góry dziękujemy za każdą, najmniejsza nawet wpłatę – podkreśla mama dziewczynki.
Brak komentarzy