Kontrolerzy w andrychowskiej komunikacji przekraczają uprawnienia i zastraszają dzieci?

Kilka dni temu w miejskim autobusie w Andrychowie kontrolerzy biletów wystawili kilku uczniom wezwanie do zapłaty kary za brak dokumentu uprawniającego ich do darmowych przejazdów. Rzeczywiście, zgodnie z uchwałą andrychowskiej Rady Miejskiej, za takie uchybienie grozi konieczność uiszczenia opłaty dodatkowej. Ale rodzice twierdzą, że kontrolerzy dopuścili się wielu nieprawidłowości.

Do niepokojących wydarzeń doszło 10 maja, w autobusie linii nr 1 w Andrychowie około 13.50. Uczniowie, którzy wracali o tej porze ze Szkoły Podstawowej nr 2, trafili na kontrolę biletów. Trzech z nich nie miało przy sobie legitymacji szkolnych, które powinni okazać w takiej sytuacji. W razie ich braku uchwała Rady Miejskiej w Andrychowie nakazuje uiszczenie opłaty dodatkowej w wysokości 100 zł, która może być obniżona o 30 %, jeśli zostanie uregulowana w ciągu tygodnia od chwili wystawienia nakazu zapłaty. Jednak rodzice ukaranych tak uczniów są zbulwersowani zachowaniem kontrolerów, zrelacjonowanym im przez ich dzieci.

- Mój syn ma dopiero jedenaście lat, więc oczywiste jest, że musi chodzić do szkoły. Po co w ogóle sprawdzać, czy ma legitymację szkolną? To nie to samo, co kontrola osiemnastolatka, w przypadku którego można mieć wątpliwości, czy jest jeszcze uczniem. Ale już pal licho samą grzywnę. Bardziej jestem oburzona tym, jak postępowali kontrolerzy. Jeden z nich straszył mojego syna, że nie wypuści go z autobusu, dopóki ten nie okaże mu legitymacji szkolnej. A jak ją miał pokazać, skoro nie zabrał jej z domu? W końcu, gdy drugi kontroler zobaczył, że chłopiec zaczął panikować, wypisał mu grzywnę i kazał mu wysiąść na najbliższym przystanku. On też dopuścił się poważnej nieprawidłowości, bo w takiej sytuacji powinien wysiąść z dzieckiem. Nie można zostawić jedenastolatka bez opieki z dala od jego domu! – denerwuje się matka jednego z uczniów.

Kobieta uważa, że kontrolerzy nie zostali przeszkoleni w zakresie swoich praw i obowiązków. Zapewnia też, iż przekroczyli swoje uprawnienia, wypisując wezwanie do zapłaty na nazwisko, które dziecko samo im podało. – Przecież chłopiec mógł na poczekaniu wymyślić fałszywe dane. Nie można legitymować nikogo „na gębę”. Wiem coś na ten temat, bo mój brat pracował jako kontroler biletów.

Pan Andrzej, ojciec innego z chłopców, którzy otrzymali wówczas wezwanie do zapłaty, również podaje przykład zastraszania dzieci. – Jeden z uczniów chciał skontaktować się rodzicami, a wtedy kontroler powiedział: „Jak będziecie tak podskakiwać, to zadzwonię po policję i dostaniecie po pięćset”. Takie zastraszanie jest godne potępienia. Ponadto, kontroler nie może zabronić dziecku kontaktu z rodzicem lub opiekunem, ponieważ ogranicza w ten sposób jego wolność. Po drugie, zgodnie z artykułem 12 Kodeksu cywilnego, osoba poniżej trzynastego roku życia nie ma zdolności do czynności prawnych, w związku z czym nie może być ukarana mandatem. A uczniowie, który jechali wtedy autobusem, mieli po 10-11 lat – podkreśla mężczyzna.

W przypadku jego syna sytuacja była trochę inna niż ta opisana przez matkę drugiego chłopca. Miał on bowiem przy sobie dokument potwierdzający jego tożsamość – kartę rowerową. I to na podstawie zawartych w niej danych kontroler wypisał mu wezwanie do uiszczenia opłaty dodatkowej.

Kontakt telefoniczny z osobami decyzyjnymi w firmie PKS Południe Sp. z o.o. ze Świerklańca, która obsługuje wszystkie linie andrychowskiej komunikacji miejskiej, graniczy z cudem. W sekretariacie można zazwyczaj usłyszeć, że żadnego z prezesów nie ma i nie wiadomo, kiedy będzie, a nikt inny nie udziela informacji mediom. Dlatego wysłaliśmy e-mail z prośbą o wyjaśnienie sytuacji, do której doszło w czasie kontroli biletów, przeprowadzonej 10 maja. Na odpowiedź nadal czekamy. Z kolei pan Andrzej złożył do przewoźnika skargę na działalność i zachowanie kontrolerów, a także odwołanie od naliczonej jego synowi opłaty dodatkowej.

Do sprawy powrócimy.