reklama
reklama

Kiedyś był karateką z sukcesami. Dziś z trudem się porusza, a ból odbiera mu resztki sił

MAGAZYN, Wiadomości, 27.05.2024 19:00, eł
Ale może być jeszcze gorzej. Jest ryzyko, że mężczyzna skończy na wózku inwalidzkim.
Kiedyś był karateką z sukcesami. Dziś z trudem się porusza, a ból odbiera mu resztki sił

Konrad Brzozowicz z Kęt ma dopiero 36 lat, ale często czuje się, jak niepotrzebny nikomu wrak człowieka. Ból od lat jest jego najwierniejszym towarzyszem. Nie opuszcza go ani na chwilę, bardzo utrudniając codzienne funkcjonowanie. Mężczyzna często nie jest nawet w stanie wstać z łóżka. Ale pojawiła się nadzieja na jego powrót do zdrowia i sprawności. A nawet na to, by wrócił do uprawiania sportów.

Kęczanin Konrad Brzozowicz był niegdyś człowiekiem o godnej podziwu tężyźnie fizycznej. Pasjami chodził po górach, uprawiał sporty zimowe, jeździł na rowerze. Uprawiał też sztuki walki. Jako nastolatek dwa razy został wicemistrzem Polski w karate, w kategorii do lat 18. Uraz, którego doznał w 2014 roku sprawił jednak, że musiał zrezygnować z aktywnego trybu życia.

- W wyniku dźwigania doszło u mnie do powstania przepukliny w lędźwiach oraz pęknięcia jednego z dysków. Rozerwał się na strzępy, wylało się z niego jądro miażdżyste, a kawałki krążka międzykręgowego powpadały do kanału nerwowego prawej nogi, na trwale uszkadzając nerwy. Ból był nie do zniesienia, ucisk na rdzeń oraz worek oponowy kręgosłupa wykluczył mnie z normalnego funkcjonowania – relacjonuje pan Konrad.

W Bielsku-Białej wykonano mu zabieg fenestracji, który polega na oczyszczeniu odcinka kręgosłupa z przepukliny, okolicznych mięśni i nerwów. - Po tej operacji musiałem przestawić się na nowy, dużo ostrożniejszy tryb życia. Zacząłem ważyć każdy krok, każdy błąd okupowałem bólem. Po długiej rehabilitacji, dzięki basenowi i ćwiczeniom z fizjoterapeutą udało mi się wrócić do takiej sprawności, by móc spokojnie pracować. Zatrudniłem się jako operator wózka widłowego w firmie produkcyjnej w Bielsku-Białej – opowiada mężczyzna.

Ponieważ powrót do sportu był dla niego niemożliwy, zaczął pracować nad swoją edukacją. W wieku 34 lat zdał maturę z matematyki i rozpoczął zaocznie studia informatyczne. Ale wtedy spotkało go kolejne nieszczęście. W grudniu 2022 roku doszło do zalania jego domu. - Przy próbie ratowania majątku poczułem znajomy ból. Jak się okazało, doszło do poszerzenia się przepukliny. Ten sam dysk po raz kolejny pękł w kilku miejscach, powodując wybrzuszenia o grubości 6 i 8 mm, a jeden kawałek całkowicie się od niego oddzielił. Nie byłem w stanie pracować ani studiować, ból był zbyt mocny, cierpienie całkowicie mnie unieruchomiło – mówi Konrad Brzozowicz.

W marcu ubiegłego roku mężczyzna przeszedł drugi zabieg fenestracji. Potem znów musiał rozpocząć żmudną rehabilitację. Tym razem jednak powrót do względnej sprawności okazał się trudniejszy niż poprzednio. - Minął już rok ciągłych ćwiczeń, terapii zajęciowych, turnusów rehabilitacyjnych, a czuję, jakbym odzyskał tylko jedną trzecią tego, co miałem wcześniej. Mam spore problemy z chodzeniem, odczuwam stały, silny ból w różnych miejscach - od lędźwi do nogi. Moja choroba odbija się na życiu najbliższych, z trudem wykonuję podstawowe czynności, nie mogę wziąć córki na ręce ani aktywnie spędzać czasu z rodziną. To wszystko sprawia, że czuję się jak piąte koło u wozu – martwi się pan Konrad.

Kilka szybszych kroków powoduje u niego skurcz w prawej nodze i ból obejmujący znaczną część ciała, od pleców do łydki. Z powodu obezwładniającego cierpienia mężczyzna nierzadko nie jest w stanie podnieść się z łóżka.

Pojawiła się jednak dla niego nadzieja na odzyskanie przynajmniej 80, a może nawet 90 % dawnej sprawności. To stabilizacja kręgosłupa za pomocą implantu oraz ześrubowanie go na dwóch poziomach. - Ten zabieg oraz trzy miesiące rehabilitacji mogą pozwolić mi jeszcze w tym roku "stanąć na nogi". Będę mógł wrócić do dawno porzuconych sportów i pasji oraz normalnego życia rodzinnego – podkreśla mężczyzna.

Ale nie chodzi tylko o to, by pan Konrad mógł chodzić bez bólu, pracować i bawić się z córką. Jeśli mężczyzna nie przejdzie operacji, jego stan może się jeszcze pogorszyć. Istnieje spore ryzyko, że skończy na wózku inwalidzkim. A tego chce za wszelką cenę uniknąć. Niestety, zabieg i konieczna po nim rehabilitacja będą sporo kosztowały – w sumie około 40 tys. zł. A ponieważ mężczyzna nie ma takich oszczędności, zdecydował się założyć zbiórkę pieniędzy. Gdyby ktoś chciał mu pomóc, może dokonać wpłaty TUTAJ.



reklama
News will be here

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Brak komentarzy