Gdzie nie spojrzeć – śmieci. Spacer po Andrychowie to koszmar

Ostatnie dni, nietypowo ciepłe, jak na przełom lutego i marca, sprzyjały spacerom. Wiele osób wyległo na ulice, by wypatrywać oznak wiosny, która zawitała do nas wyjątkowo wcześnie. I choć rzeczywiście kwitną już krokusy, zawilce, fiołki, forsycje i inne rośliny, a niektóre krzewy i drzewa wypuściły liście, w Andrychowie bardziej w oczy rzucają się śmieci zalegające na poboczach.

Gdzie nie spojrzeć, widać opakowania po papierosach i produktach spożywczych, butelki po wszelkiego rodzaju napojach. Zarówno na obrzeżach miasta, jak i w jego centrum. Są też miejsca, gdzie leżą całe worki ze śmieciami. Niektóre już od wielu miesięcy. Te, które uwieczniliśmy na zdjęciu nad tekstem, sfotografowaliśmy również w październiku ubiegłego roku, co można sprawdzić tutaj (a niewykluczone, że są jeszcze dłużej). Leżą przy ulicy Fabrycznej, w pobliżu przejazdu kolejowego.

Śmieci walające się na trawnikach, wzdłuż dróg i chodników można zobaczyć, oczywiście, nie tylko w Andrychowie. Niektórzy za nic sobie mają ochronę środowiska czy porządek i nie zależy im na schludnym wyglądzie miejsc, w których bywają. Puste opakowania wyrzucają tam, gdzie akurat przechodzą czy przejeżdżają. Kary za zaśmiecanie miejsc publicznych czy wywożenie odpadów do lasu wciąż są najwyraźniej zbyt niskie, by ich do tego zniechęcały.

Grzywna za takie wykroczenie wynosi wprawdzie minimum 500 zł, żeby jednak ktoś został nią ukarany, musi jeszcze zostać przyłapany na gorącym uczynku, ewentualnie nagrany przez monitoring czy fotopułapkę. Ponadto stróże prawa raczej nie ścigają nikogo za rzucenie jednej butelki na pobocze. Skupiają się raczej na tych, którzy wywożą w plener całe worki z odpadami.

Ale, jak już niejednokrotnie pisaliśmy, istnienie ludzi, którzy śmiecą, to tylko połowa problemu. Wydaje się że w Andrychowie sprzątanie ulic, chodników, placów, trawników i poboczy odbywa się trochę zbyt rzadko. Jeśli te same worki z odpadami leżą przy drodze od jesieni do wiosny, to coś chyba nie działa tak, jak powinno...

Foto: Edyta Łepkowska