Jak już kilkukrotnie pisaliśmy, ogromna większość spółek wodociągowo-kanalizacyjnych w całym kraju nie dostała dotąd zgody na zmianę taryf opłat za wodę i ścieki, co nie pozwala im również na podniesienie cen ponoszonych przez mieszkańców. A te są już mocno nieadekwatne do realiów, ponieważ były ustalane, gdy nikt nie mógł przewidzieć szalejącej inflacji.
Gminne zakłady wodociągów i kanalizacji nie mogą dowolnie dostosowywać cen za dostarczanie wody i odprowadzanie ścieków. Taryfy są ustalane raz na trzy lata i zatwierdzane przez Państwowe Gospodarstwo Wodnego Wody Polskie. Brak zgody regulatora na skrócenie okresu taryfowego i podniesienie taryf sprawił, że Zakład Wodociągów i Kanalizacji w Andrychowie znalazł się w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Miejski Zakład Wodociągów i Kanalizacji w Kętach nie boryka się chyba jeszcze z aż tak poważnymi problemami, ale również jest związany taryfą ustaloną przed trzema laty i nie może zmienić cen.
Jednak mimo to w gminie Kęty od stycznia podskoczyła stawka za ścieki. Jak to możliwe? Otóż tamtejsza Rada Miejska stosuje dopłaty, dzięki którym mieszkańcy nie są obarczani pełnymi kosztami odprowadzania i oczyszczania nieczystości ciekłych. W ubiegłym roku ta dopłata wynosiła 2,02 zł netto do każdego kubika ścieków, ale w listopadzie radni zadecydowali, że od stycznia zostanie ona zmniejszona do 1,19 zł netto. W rezultacie cena dla mieszkańców wzrosła z 10,59 zł do 11,48 zł za metr sześcienny nieczystości.
Foto: Pixabay
Brak komentarzy