Poczuł się dotknięty słowami, które padły na sesji i złożył skargę

Na czerwcowej sesji Rady Miejskiej w Andrychowie padły słowa, które wywołały oburzenie części radnych. W trakcie emocjonalnej dyskusji o dodatkach motywacyjnych w szkołach podstawowych na terenie gminy, dyrektor Gminnego Zarządu Oświaty Andrzej Szafrański powiedział do radnego Krzysztofa Kubienia „Jest Pan zwykłym nauczycielem z prowincjonalnego miasteczka, z osiedlowej szkoły”.

Uraził tym również innych samorządowców. I to niekoniecznie będących nauczycielami. Uznali oni, że nie czują się radnymi z prowincjonalnego miasteczka. - Ja przepraszam, jeżeli ktoś się obraził. Jestem dyrektorem ośrodka zajmującego się nadzorem i obsługą finansowo-księgową placówek oświatowych w prowincjonalnym miasteczku. Nasze miasto jest małe i nie mam z tego powodu kompleksów. Pogodziłem się z tym ileś tam lat temu i jestem bardzo szczęśliwy – odparł Andrzej Szafrański (pisaliśmy o tym tutaj).

Jak się okazuje, nie tylko radnych andrychowskiej gminy zdenerwowały słowa dyrektora GZO. Końcem sierpnia do Rady Miejskiej w Andrychowie wpłynęła skarga złożona przez pana Przemysława (nazwisko do wiadomości redakcji), który również poczuł się dotknięty wypowiedzią Andrzeja Szafrańskiego. 14 września rozpatrzyła ją Komisja Skarg, Wniosków i Petycji Rady Miejskiej. Uznała ona jednak skargę za bezzasadną.

Jak zacytował w uzasadnieniu tej decyzji przewodniczący komisji Jakub Guzdek, zgodnie z Kodeksem postępowania administracyjnego „przedmiotem skargi może być w szczególności zaniedbanie lub nienależyte wykonywanie zadań przez właściwe organy albo przez ich pracowników, naruszenie praworządności lub interesów skarżących, a także przewlekłe lub biurokratyczne załatwianie spraw”. Członkowie komisji uznali, że słów Andrzeja Szafrańskiego można przypisać do żadnej z tych kategorii.

Foto: Edyta Łepkowska