Łzy podczas obrad radnych. Awantura o podwyżki diet

Choć podczas ostatniej sesji Rady Gminy Wieprz najgorętszym tematem wydawały się podwyżki diet radnych i wynagrodzenia pani wójt, jeszcze więcej emocji wzbudziło podniesienie kwot przyznawanych co miesiąc sołtysom.

ZOBACZ: Podwyżka dla wójt gminy Wieprz zaklepana. Będzie zarabiać prawie 20 tysięcy

Polały się nawet łzy. Szefowa jednego z sołectw prosiła, by nie dawać jej ani grosza więcej niż dostaje dotychczas...

Do tej pory stawki diet dla sołtysów w gminie Wieprz były następujące: 550 zł w miejscowości liczącej do 500 osób, 600 zł w sołectwie od 500 do 2000 mieszkańców, 650 zł we wsi od 2001 do 3500 osób, 700 zł w sołectwie od 3501 do 5000 mieszkańców, a 800 zł w większym. W projekcie nowej uchwały w tej sprawie zmieniony został dotychczasowy podział. Zamiast pięciu różnych kwot, zaproponowane zostały trzy: 600 zł w sołectwie do 1000 mieszkańców, 800 zł w miejscowości od 1001 do 4000 osób, a 1200 zł w większej.

Radny Bogdan Gawenda uznał, że taki podział jest niesprawiedliwy, ponieważ podwyżki dla poszczególnych sołtysów są nierówne. Jeden dostanie tylko 50 zł więcej niż do tej pory, inni 150 lub 200 zł. A najwięcej zyska szefowa Wieprza, której podwyżka wyniesie 400 zł. - Skąd takie dysproporcje? Znowu dzielimy ludzi. Jedni sołtysi są lepsi, a drudzy gorsi? Ich obowiązki są chyba takie same, dlaczego zatem jednemu daje się 10 procent podwyżki, a drugiemu 50 procent? - dociekał. Dodał, że takie różnicowanie sołtysów jest jego zdaniem niemoralne i nieetyczne.

Sołtys Wieprza, a zarazem gminna radna Barbara Herma wyjaśniła, że w przeliczeniu na jednego mieszkańca proponowana dla niej stawka daje współczynnik najniższy w całej gminie, bo wynoszący 0,22. Wyliczyła go, dzieląc wysokość nowej diety przez liczbę osób zamieszkujących wieś (1200 : 5245). Podała też wyliczenia dla pozostałych wiosek. W każdym przypadku dawały one wyższy współczynnik. - Czy w związku z tym, że ma pani tyle osób, ma pani więcej obowiązków niż inni sołtysi? - zapytał Bogdan Gawenda. - To w średniowieczu płaciło się podatek od głowy. Jako przewodnicząca komisji Rady Gminy przegłosowała sobie pani podwyżkę, teraz przegłosuje pani kolejną. Czy to nie jest skok na kasę?

Przewodniczący Rady Gminy Mieczysław Żyła stwierdził, że im bardziej liczebna wieś, tym większy obszar działania ma sołtys, więcej miejsc do objechania. W obronie Barbary Hermy stanęła też wójt gminy Wieprz Małgorzata Chrapek. - Prosiłabym pana radnego Gawendę, żeby przestał uprawiać prywatę i chociaż raz pomógł pani sołtys. Bo do tej pory nigdy tego robił. Ani raz się nie pojawił, gdy trzeba było posprzątać. Potrafi tylko krytykować. Podziwiam panią sołtys za ogarnięcie tylu problemów, ile jest na terenie sołectwa Wieprz. Tyle czasu, ile ona poświęca dla sołectwa, tyle rzeczy, ile dla niego robi. Jest dla mnie urągające to, co pan tutaj mówi. Nie byłoby mnie stać na taką bezczelność, jaką pan prezentuje. Jest mi wstyd za pana radnego, że taka sytuacja ma miejsce – grzmiała Małgorzata Chrapek.

Wzburzona całą dyskusją Barbara Herma powiedziała, że nie chce żadnej podwyżki. - Bardzo proszę, żeby mi zostawić 800 zł diety. Nie chcę ani grosza więcej. To, co robię, robię społecznie. Staram się, jak tylko mogę i boli mnie, że tego nie widzicie – mówiła, aż w końcu zalała się łzami.

Natomiast Bogdan Gawenda złożył wniosek formalny o to, by kwoty nowych diet dla sołtysów wynosiły kolejno 750, 800 i 850 zł. Jego propozycja jednak nie przeszła. Ostatecznie radni przegłosowali takie podwyżki, jakie figurowały w projekcie uchwały.