Były burmistrz Wadowic Mateusz Klinowski zamierzał w tegorocznych wyborach samorządowych ponownie ubiegać się o fotel włodarza miasta, pojawiła się jednak poważa przeszkoda na drodze do tego celu. Mimo że jego szanse na odzyskanie władzy są w tej sytuacji niewielkie, nie przeszkadza mu to snuć planów, jakie inwestycje chciałby zrealizować w Wadowicach. A te polegają głównie na zamianie miasta w oazę zieleni.
Mateusz Klinowski został niedawno skazany prawomocnym wyrokiem sądu za samowolę budowlaną, którą miał być wybudowany za jego rządów mostek w Rokowie. A burmistrzem nie może zostać osoba karana, nawet tylko grzywną, jak jest w tym przypadku. Klinowski jednak się nie poddaje i co jakiś czas dzieli się na swojej facebookowej stronie pomysłami, co zrobić, by jednak mógł odzyskać władzę w mieście.
Pierwszym z nich była propozycja, by kto inny kandydował na burmistrza z jego komitetu Wolne Wadowice. Jednak miałby on być tylko avatarem, a nie rzeczywistym włodarzem. Można powiedzieć, że marionetką w rękach Mateusza Klinowskiego, który zza kulis pociągałby za wszystkie sznurki... Drugim pomysłem było wysłanie do prezydenta Andrzeja Dudy prośby o ułaskawienie. Gdyby Klinowski je uzyskał, mógłby z czystą kartą startować w wyborach na burmistrza.
Mimo że nie wie, jaka będzie decyzja prezydenta ani nie znalazł kandydata-avatara, nadal snuje plany, co chciałby zrobić w Wadowicach, gdy znów dojdzie do władzy. Najbardziej praktycznym z nich jest budowa drugiego mostu drogowego nad Skawą (pisaliśmy o tym tutaj). Większość jednak polega na obsadzaniu kolejnych części Wadowic drzewami i krzewami, by zamienić miasto w jedną wielką zieloną oazę. Klinowski chciałby posadzić las na placu Jana Pawła II i utworzyć tak zwane parki kieszonkowe w miejscu wyburzonych starych zabudowań szpitalnych oraz tam, gdzie wciąż jeszcze znajduje się siedziba Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Wadowicach (nowa już powstaje naprzeciwko stadionu MKS Skawa).
Ale największy obszar zieleni miałby powstać nad rzeką Skawą. Mateusz Klinowski pragnie utworzyć drugi park miejski, który obejmowałby teren dawnego wysypiska śmieci, a także las ciągnący się na południe od niego, w kierunku mostu kolejowego. „Moglibyśmy organizować tam duże koncerty plenerowe i coroczny festiwal muzyczny na miarę Heineken Open Air, a na co dzień byłoby to doskonałe miejsce do uprawiania sportu, spacerów ze zwierzętami oraz wypoczynku z widokiem na rzekę i miasto. Takich właśnie pomysłów potrzebujemy” - napisał ostatnio na swoim facebookowym profilu.
Obecny włodarz Wadowic Bartosz Kaliński ma inny pomysł na zagospodarowanie dawnego wysypiska. Chce je sprzedać za zaledwie 1 % wartości Stowarzyszeniu KS Amator z Wrocławia, które zamierza utworzyć tam strzelnicę. Wcześniej włodarz sam planował ją tam wybudować, ale okazało się to niemożliwe bez przeprowadzenia kosztownej rekultywacji wysypiska (szacowanej na około 120 mln zł)... „Mimo to teraz działka jest sprzedawana właśnie pod pretekstem powstania tam strzelnicy (wygląda na to, że fałszywym). Być może ktoś zrobi więc świetny interes - rękami miejscowych polityków PiS” - napisał na Facebooku Mateusz Klinowski.
Na sesji, która odbyła się 28 lutego, większość radnych zagłosowała za sprzedażą tego terenu stowarzyszeniu. Warunkiem realizacji transakcji z 99-procentową bonifikatą ma być wybudowanie na działce strzelnicy. A zatem stowarzyszenie nie może przeznaczyć jej na inny cel, jeśli bowiem to zrobi, zobowiązane będzie zwrócić kwotę, o jaką gmina obniżyła mu cenę gruntu. Mateusz Klinowski, który obecnie jest radnym miejskim, nie pojawił się na obradach.
Foto: wizualizacja parku kieszonkowego - Facebook/Mateusz Klinowski
bycol, 29.02.2024 15:53
Wizja jak najbardziej normalna, w przeciwieństwie do grabieży obecnego burmistrza, który zobowiązał się do sprzedaży 3 ha ziemi za 1% jej wartości przy obwodnicy nad Skawą (przy komicznej postawie 13 radnych),a nawet jeszcze nie wie ile ta ziemia jest warta.