Od niedzieli policja i strażacy z wielu jednostek prowadzą poszukiwania 29-letniego Grzegorza Pająka ze Stanisławia Dolnego. W sobotę pod wieczór mężczyzna zapowiedział, że wybiera się do Kalwarii Zebrzydowskiej, po czym wsiadł do auta i ruszył w drogę. Jak już pisaliśmy, jego samochód odnaleziono w pobliżu mostu na Skawie w Witanowicach.
Choć zatem początkowo szukano go w okolicach jego rodzinnej miejscowości, to od poniedziałku akcja poszukiwawcza przeniosła się do gminy Tomice. Jak informuje starszy aspirant Agnieszka Petek, rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej Policji w Wadowicach, wczoraj zaangażowanych było w nią 20 strażaków z różnych ochotniczych staży pożarnych, 5 zawodowych z Wadowic, a także 12 druhów ze specjalistycznej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej OSP w Kętach oraz 12 policjantów. Wszystkie te osoby przez wiele godzin przeszukiwały okolice mostu w Witanowicach. – Do działań wykorzystano również psy tropiące, quady i pontony strażackie – mówi Agnieszka Petek.
Dzisiaj (10 października) akcja nadal koncentruje się nad Skawą w Witanowicach. Tym razem prowadzona jest także z pomocą dronów. Wciąż jednak nie udało się natrafić na jakiekolwiek ślady Grzegorza Pająka, jeśli nie liczyć jego samochodu.
Zaginiony jest wysokim szczupłym szatynem (183 cm wzrostu) o mocno umięśnionych nogach. Chodzi lekko przygarbiony. Ma piwne oczy. Jego znakiem szczególnym jest mała okrągła blizna przy linii włosów nad czołem. Mężczyzna ma też kilka dużych pieprzyków na twarzy. W dniu zaginięcia na pewno miał na sobie jeansy. Rodzina nie umiała podać więcej szczegółów na temat jego stroju. Jego telefon cały czas jest wyłączony lub rozładowany.
Foto pod nagłówkiem: Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza OSP w Kętach
Brak komentarzy