Wadowicka Fundacja Jowisz powstała końcem 2015 roku, by rozpowszechniać jeździectwo, ale również ratować konie przeznaczone na rzeź. Ocalone od śmierci zwierzęta wciąż dzięki niej są szczęśliwe i potrzebne, bowiem pracują podczas zajęć hipoterapii, dając dzieciom mnóstwo radości. Ale to, co są w stanie „zarobić”, nie wystarcza na pokrycie kosztów ich utrzymania.
Niedawno fundacyjne konie i alpaki musiały przenieść się do nowej stajni, a to pochłonęło ogromne kwoty. - Udało mi się znaleźć dogodne miejsce dla zwierząt, lecz koszty zrobienia wylewek, boksów, remontów, opłacenia prac remontowych, zakupienia towaru, narzędzi, potrzebnych rzeczy do budowy, czynszu - koszty całej przeprowadzki mnie przerosły – wyznaje Ewa Perlińska, założycielka i prezes fundacji.
Tymczasem samo utrzymanie koni, których w sumie jest dziewięć, kosztuje bardzo dużo. Tym bardziej takich, które zostały „wyrwane” spod topora rzeźnika. To zwierzęta stare, nierzadko schorowane. Potrzebują opieki weterynaryjnej, kowala, specjalnego żywienia, leków, suplementów diety, no i ogromnych ilości siana i słomy.
- Aby pozyskać środki na to wszystko, zajmuję się produkcją ciasteczek dla koni oraz wykonywaniem hobby horse’ów, które sprzedaję, gdzie tylko się da. Ale to ciągle za mało. Idzie zima i konie potrzebują zabezpieczenia w pasze i cieplutkich posłań w stajni – mówi Ewa Perlińska.
Kobieta założyła zbiórkę na pokrycie części kosztów siana i słomy. - Jeśli ktoś z Was jest w stanie trochę pomóc, by umilić życie moim staruszkom, proszę o wpłaty na tę zrzutkę. Mam nadzieję, że uda się uzbierać choć część kwoty potrzebnej na zakup wyżywienia – apeluje. Zbiórka odbywa się tutaj.
Brak komentarzy