23-letnia Wioletta Korczak z Suchej Beskidzkiej na zawsze już pozostanie osobą niepełnosprawną, zdaną na opiekę innych. Ale nie zawsze tak było. Gdy przyszła na świat, była zdrowym, pełnym energii dzieckiem. Rozwijała się zupełnie prawidłowo, dopóki w wieku 8 miesięcy nie zapadła na opryszczkowe zapalenie mózgu...
Dziewczynka bardzo ciężko przeszła chorobę, nieustannie walcząc o życie. Lekarze nie dawali jej szans, ale Wioletka okazała się nad podziw silnym maleństwem. Niestety, zapalenie mózgu pozostawiło po sobie trwałe konsekwencje – niedowład rąk i nóg, wiotkość tułowia i inne problemy. - Czy można było jakoś pomóc Wioli? Uniknąć dramatu, który się rozegrał? Rozum mówi, że nie, ale serce matki zadręcza się każdego dnia od ponad dwóch dekad – wyznaje jej mama, Małgorzata Korczak.
Korczakowie długo nie tracili nadziei. Liczyli na to, że rehabilitacja odwróci skutki choroby. Ale po latach zmagań o sprawność córki musieli jednak pogodzić się z faktem, iż Wioletta nie stanie się samodzielna. – Nigdy nie będzie chodziła, nie mamy co do tego złudzeń. Z trudem może ustać przez chwilę na nogach. Wypowiada zaledwie kilka prostych słów, chociaż rozumie wszystko, co się do niej mówi. Widać to po jej reakcjach – mówi Małgorzata Korczak.
Stan dziewczyny zdecydowanie pogorszył się po infekcji, którą Wioletta złapała w sierpniu 2020 roku. Dla jej osłabionego organizmu walka z kolejną chorobą okazała się niemal dramatyczna w skutkach. Od tamtej pory Wiola przez 24 godziny na dobę musi być podłączona do tlenu. Oprócz tego potrzebuje jeszcze intensywniejszej rehabilitacji niż wcześniej, by nie doszło u niej do regresu. Jeśli Wioletta nie będzie regularnie ćwiczyła, łatwo może utracić z trudem wypracowane przez lata umiejętności.
Rodzice Wioli nauczyli się radzić sobie z niepełnosprawnością córki, ale od paru lat coraz bardziej daje im się we znaki jej… waga. Wioletta nie jest pulchna, trudno jednak byłoby nazwać ją chudzielcem. Przenoszenie jej z wózka inwalidzkiego do samochodu i z powrotem wymaga niemałej siły, a także zdrowia, które nie dopisuje ani matce, ani ojcu młodej kobiety.
– Ja mam problemy z kręgosłupem, a mąż z przepukliną. Coraz trudniej jest nam dźwigać Wiolę. Marzy nam się auto przystosowane do przewozu osoby niepełnosprawnej. To rozwiązałoby nasze problemy z przenoszeniem córki, bo do takiego samochodu wystarczy wjechać wózkiem – tłumaczy mama Wioli.
Ale zakup specjalistycznego pojazdu, nawet używanego, daleko przekracza możliwości Korczaków. Rodzice Wioli nieustannie zmagają się z problemem, skąd wziąć pieniądze na wszystkie potrzeby rodziny, łącznie z niezbędną rehabilitacją córki, która pochłania ponad tysiąc złotych miesięcznie. Nie mają z czego odłożyć na samochód, a nawet gdyby mieli, to zaoszczędzenie potrzebnej kwoty trwałoby długie lata.
Już prawie 2,5 roku temu Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą” założyła na ten cel zbiórkę na portalu Siepomaga.pl. Ale już dawno temu utknęła ona w martwym punkcie. - Wątpię, czy dzięki niej uzbieramy na specjalistyczne auto, ale może chociaż będziemy mieć więcej pieniędzy na rehabilitację córki. Każda wpłata jest dla nas na wagę złota – podkreśla Małgorzata Korczak.
Zbiórka na rehabilitację Wioletty i samochód do jej przewożenia odbywa się tutaj.
Brak komentarzy