Dwuipółletnia Martynka z Jordanowa ma za sobą wiele cierpień, a jeszcze więcej czeka ją w przyszłości. Każdy dzień jej życia to zmagania z poważną i nieuleczalną chorobą genetyczną, która ma bardzo wiele przykrych objawów, a co gorsza, często towarzyszą jej różnego rodzaju nowotwory.
To nerwiakowłókniakowatość typu 1, rzadkie schorzenie, z którym rodzi się jeden na 3500 żywych noworodków. Przyczyną choroby jest mutacja w jednym z genów, zazwyczaj dziedziczona po matce lub ojcu. Wiążą się z nią rozliczne objawy, między innymi opóźnienie w rozwoju, autyzm, padaczki, zmiany naczyniowe w ośrodkowym układzie nerwowym, skolioza, wygięcie łukowate kości długich, plamy na skórze i podskórne guzki. Dodatkowo bardzo często towarzyszą jej nowotwory złośliwe, między innymi glejaki. Nerwiakowłókniakowatość jest nieuleczalna, toteż można jedynie walczyć z jej objawami - przeciwdziałać atakom padaczkowym, wspomagać dzieci w nauce, a w razie konieczności przeprowadzać niezbędne zabiegi chirurgiczne lub ortopedyczne, stosować radioterapię, chemioterapię czy podawać hormonu wzrostu.
Nie do końca jeszcze wiadomo, czego z tego wszystkiego będzie potrzebowała Martynka, ale jej rodzice już wydają ogromne pieniądze na wizyty u lekarzy, diagnostykę i takie formy leczenia, jakie konieczne są u dziewczynki na obecnym etapie. Dlatego potrzebują wsparcia finansowego w zmaganiach o jej lepszą przyszłość. Aby im pomóc, nie trzeba nawet rozstawać się z ciężko zarobionymi pieniędzmi. Wystarczy zebrać trochę plastikowych nakrętek i wrzucić je do kosza w kształcie serca, który stoi na jordanowskim Rynku przed pawilonem GS-u.
Taka pomoc nic nie kosztuje, a dla rodziców dziewczynki jest bardzo ważna. Nakrętki mogą pochodzić z plastikowych butelek po napojach, kartonach po mleku i sokach, kosmetykach, płynach do prania i płukania tkanin oraz wszelkich innych środkach czystości. Mało kto wie, że do koszy na nakrętki można wrzucać również plastikowe pojemniczki z zabawek znajdujących się w czekoladowych Kinder Niespodziankach.
Brak komentarzy