Podczas dzisiejszej sesji Rady Miejskiej w Wadowicach zastępca komendanta powiatowego policji, młodszy inspektor Robert Michna przedstawił raport o stanie bezpieczeństwa w wadowickiej gminie. Z omówionych przez niego danych wynikało między innymi, że poprawiła się wykrywalność przestępstw na tym terenie. Jednak niektórzy rajcy nie zostawili suchej nitki na działalności stróżów prawa...
Dyskusję na temat raportu otworzył radny Mateusz Klinowski. Zaczął od słów, że żaden mieszkaniec Wadowic nie może czuć się bezpiecznie w swoim mieście. - Dwukrotnie znajdowałem się w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia. Wzywając policję na pomoc, aby zapobiec poważnemu przestępstwu, ponad 45 minut czekałem na przyjazd patrolu. To jest żenujące. Obie sytuacje miały miejsce w środku miasta, jedna blisko komendy. Czy naprawdę nikt z policjantów nie jest w stanie wyjść z budynku i podejść 5 minut, gdy w grę wchodzi zagrożenie życia? - z oburzeniem mówił radny.
Wyjaśnił, że w jednym ze wspomnianych przypadków został zaatakowany na ulicy Lwowskiej i musiał sam obronić się przed napaścią. - Przez rok policja nie podjęła żadnych czynności wobec napastnika. W międzyczasie zamordował on dwie osoby i spowodował ciężkie uszkodzenia ciała u trzeciej. To jest bardzo znana sprawa. Gdyby policja w Wadowicach funkcjonowała tak, jak powinna, ci ludzie nadal by żyli. Nie wiem, czy pan rozumie ciężar tej sytuacji – podkreślał.
Do tego zdarzenia doszło już parę lat temu, natomiast drugie, o którym wspomniał, jest znacznie nowsze, sprzed dwóch miesięcy. W grudniu minionego roku człowiek będący pod wpływem alkoholu (a być może również innych środków odurzających) zaatakował innych ludzi. - Przez czterdzieści minut szarpaliśmy się z tą osobą, czekając na przyjazd policji. I naprawdę mogło znowu dojść do tragedii – stwierdził Mateusz Klinowski. Jak dodał, choć chciał złożyć zawiadomienie w tej sprawie i podał interweniującym funkcjonariuszom swój numer telefonu, aby ktoś się z nim później skontaktował, do dziś nikt do niego z policji nie zadzwonił.
- Nie rozumiem również, dlaczego Wydział Ruchu Drogowego pana komendy nie jest w stanie ukrócić przejazdów samochodów z poprzerabianymi wydechami, które mają miejsce na dwóch głównych ulicach miasta, czyli Lwowskiej i Matki Bożej Fatimskiej. Naprawdę, nie wymaga wielkiej sztuki wychwytanie tych kierowców. Wystarczyłoby postawić jeden patrol i ich wyłapać. Oni to robią najczęściej wieczorami, zwykle w weekendy. Ten hałas, który niesie się po całym mieście, jest uciążliwy dla wszystkich, więc nie rozumiem – skoro my, mieszkańcy, go słyszymy, to w komendzie go nie słychać? - dziwił się Mateusz Klinowski.
Działalność policji ostro skrytykował również radny Paweł Krasa. On także narzekał na długi czas oczekiwania na interwencję. Gdy rok temu udało mu się dokonać obywatelskiego zatrzymania pijanego kierowcy, czekał 40 minut na mrozie, aż przyjadą funkcjonariusze, choć sprawę zgłaszał dwukrotnie. - Jak to jest, że mając patrole w drodze, które jeżdżą po mieście, interweniujecie po 40 minutach, czasem nawet później, choć my, drużyny należące do krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego, jesteśmy na miejscu akcji praktycznie w 15 minut, może nawet mniej. A przecież strażacy ochotnicy muszą dobiec czy dojechać do jednostki, przebrać się, wziąć samochód i pojechać na miejsce zdarzenia. Wy, którym za to płaci państwo, macie totalną zlewkę powagi sytuacji – mówił Paweł Krasa, który jest prezesem OSP w Gorzeniu Dolnym.
Denerwowało go również to, że jako świadek zdarzenia musiał się stawić na komendzie jeszcze tego samego dnia, by złożyć zeznania i udostępnić nagrania, choć nie było mu to na rękę. Tymczasem pijany kierowca został przesłuchany dopiero po dwóch czy trzech miesiącach... - Pan, który mnie przesłuchiwał, powiedział, że jest nawet taki gość, który cztery razy był zatrzymywany za jazdę po pijanemu Ten człowiek nie ma już prawa jazdy, ale dalej jest na wolności, prowadzi samochód i nic z tym nie jest zrobione – relacjonował poirytowany radny.
Zastępca komendanta Robert Michna próbował załagodzić sytuację. - Na pewno do tych wszystkich rzeczy jako policja się odniesiemy. Ale proszę wziąć też pod uwagę, że w chwili obecnej z policji odeszło 19 doświadczonych funkcjonariuszy. W Wadowicach ośmiu, w Andrychowie siedmiu, a w Kalwarii Zebrzydowskiej czterech. Część z nich chorowała dłuższy czas w ubiegłym roku. W tej chwili mamy przyjęcia zorganizowane przez Komendę Wojewódzką Policji w Krakowie, do Wadowic zostanie przyjętych pięć osób, które jednak wymagają przeszkolenia i na pewno trafią do służby dużo później - wyjaśniał.
wiktoriano, 23.02.2023 22:05
Tu odeszło tyle, tam odeszło tyle... Po krytyce związanej z mandatami za maseczki, gdy ludzie im pluli w twarz wypominając, że powinni stać na straży prawa i bronić obywateli, a nie słuchać rozkazów przełożonego postanowili sami odejść...
titow21, 22.02.2023 23:20
Naczelnik prewencji z Komendy Powiatowej "za zasługi" wymienione w tekście został zastępcą komendanta w Andrychowie?! druga strona medalu odwrócenie uwagi od "zasług" radnych wobec mieszkańców
obserwator2012, 22.02.2023 17:19
Pamiętam jak wszyscy się śmiali,kiedy komendant Kajdas mierzył czas dotarcia policjantów na interwencję,tak bezpiecznie już nie będzie szacun panie Janie.