reklama
reklama

Nadążyć za własnym synkiem…

Region, Sucha Beskidzka MAGAZYN, Wiadomości, 19.09.2021 17:08, Edyta Łepkowska

Lena ma urodę, miłość i dziecko. Brakuje jej tylko jednego – sprawności.

Nadążyć za własnym synkiem…

Lena Trybała ze Skawicy w powiecie suskim ma tylko jedno pragnienie. Chciałaby móc samodzielnie opiekować się synkiem, który rośnie jak na drożdżach i staje się coraz bardziej ruchliwy. Ale kiedy malec w nocy płacze, to nie ona zrywa się z łóżka, by wziąć go na ręce i przytulić. Robi to jej mąż Marek. A Lena może tylko czekać, aż mężczyzna włoży dziecko w jej ramiona…

W czerwcu 2018 roku Lena ze Skawicy stanęła na ślubnym kobiercu z mężczyzną, który sprawił, że po raz pierwszy w życiu poczuła się pełnowartościową osobą. Dla Marka Trybały nie ma znaczenia jej niesamodzielność, choć ranią go wymieniane ukradkiem komentarze w rodzaju: „Taki przystojny mężczyzna, a związał się z inwalidką”. Bo dobrze wie, że ze świecą można by szukać drugiej kobiety, która ma tyle walorów, co jego wybranka.

Jest nie tylko śliczna, ale również bardzo wrażliwa, serdeczna i naturalna. Nie ukrywa emocji, nie potrafi kłamać. Jest też uparta, jednak w jej przypadku to zaleta. Bo jeśli czegoś bardzo chce, mobilizuje mnie do działania. Ja sam boję się różnych wyzwań, ale dzięki niej potrafię się przełamać – opowiada Marek Trybała. – Lenka przejmuje się tym, że nie może całkiem samodzielnie ugotować obiadu, ale mnie wystarczy samo jej towarzystwo i troska, jaką mi okazuje. Jestem szczęśliwy, gdy mogę po pracy usiąść przy niej, porozmawiać z nią, patrzeć na jej radość, widzieć miłość w jej oczach. To nic, że sam muszę pewne rzeczy zrobić, przygotować, opiekować się naszym synkiem. Liczyłem się z tym, zanim ją poślubiłem.

Lena od urodzenia cierpi na dziecięce porażenie mózgowe, które sprawiło, że jej nogi są prawie całkowicie bezużyteczne, a i ręce nie do końca funkcjonują tak, jak by tego chciała. Ilekroć skawiczanka pragnie wyjść z domu, skazana jest na pomoc kogoś pełnosprawnego. Gdy przez jakiś czas codziennie jeździła do szpitala w Suchej Beskidzkiej na rehabilitację, było to możliwe tylko dzięki wsparciu wielu osób. Na przystanek autobusowy zawoził ją wózkiem inwalidzkim siostrzeniec, który potem razem z pasażerami pomagał jej wsiąść do busa. Gdy już dojechała na miejsce, musiała prosić kogoś o to, by pomógł jej dostać się do budynku.

Za każdym razem martwiłam się, czy ktoś taki się znajdzie. Kiedyś się zdarzyło, że kierowca busa wziął mnie na ręce i zaniósł do windy. Zazwyczaj jednak byłam zdana na osoby, które zgodzą się mnie do niej zaprowadzić. Bo mogę przejść kilka czy nawet kilkanaście metrów, jeśli ktoś mocno mnie podpiera i przytrzymuje – opowiada Lena Trybała. W obrębie szpitala pomoc dla niej organizował zaprzyjaźniony z nią Tadzio. Wprawdzie on sam jest niepełnosprawny i porusza się o kuli, ale mógł popychać wózek inwalidzki, który czasami (choć nie zawsze) udało mu się dla Leny wypożyczyć..

Przez lata kobieta sądziła, że nie ma sposobu na to, by mogła zacząć chodzić o własnych siłach. Polscy lekarze nie dawali jej na to nadziei. Ale Marek namówił ją na konsultację u światowej sławy chirurga ortopedy, doktora Drora Paleya. To był pierwszy specjalista, który stwierdził, że przypadek Leny nie jest beznadziejny, ani nawet szczególnie skomplikowany. Ocenił, że wystarczą cztery operacje, by postawić ją na nogi. Mogą je wykonać specjaliści w Paley European Institute w Warszawie. Niestety, ich koszt jest ogromny. Potrzeba na nie ponad ćwierć miliona złotych, a to kwota nieosiągalna dla Leny i jej męża.

- Sprawne nogi są mi potrzebne nie tylko po to, abym mogła bez pomocy się poruszać. Długo wahaliśmy się, czy zdecydować się na dziecko. Ale obydwoje bardzo go pragnęliśmy, więc w końcu pokonaliśmy nasze obawy. Alan urodził się prawie pięć miesięcy temu. Maluszek rośnie, będzie zaczynał raczkować, a później chodzić. Chciałabym móc za nim nadążyć. A ja nie mogę nawet samodzielnie wziąć go na ręce, gdy płacze – martwi się Lena Trybała. Od prawie czterech lat trwa zbiórka środków na zabiegi chirurgiczne jej nóg, jednak cel jest wciąż bardzo odległy. – Było już kilka terminów operacji, ale ze względu na brak pieniędzy musiałam to przełożyć na później. Jestem na liście oczekujących – wyznaje kobieta.

Jeśli ktoś z naszych czytelników chciałby pomóc Lenie spełnić jej marzenie, może to zrobić za pośrednictwem zbiórki na portalu siepomaga.pl – tutaj. - Nie narzekamy, że zbiórka idzie tak powoli. Jesteśmy wdzięczni za każdą wpłatę i doceniamy zaangażowanie wszystkich osób, które w jakikolwiek sposób zdecydowały się nam pomóc – zapewnia Marek Trybała.


Foto: Edyta Łepkowska

News will be here

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Brak komentarzy