Doświadczeni rolnicy i ogrodnicy dobrze wiedzą, że w połowie maja zwykle dochodzi do znacznego ochłodzenia. Mogą pojawiać się nawet przymrozki. Czy w tym roku, po bardzo ciepłej majówce możemy spodziewać się dużego spadku temperatury?
Zjawisko zwane „zimnymi ogrodnikami” lub „zimną Zośką” nie jest bynajmniej ludowym przesądem. To naukowo potwierdzony fakt, że między 10 a 17 maja istnieje duże prawdopodobieństwo załamania pogody i wystąpienia przymrozków. Dzieje się tak za sprawą zmiany cyrkulacji atmosferycznej w połowie maja. Wówczas to utrzymujący się wcześniej wyż baryczny zaczyna słabnąć, a wraz z niżem napływa zimne powietrze z obszarów polarnych.
Ludowe nazwy tego zjawiska pochodzą od patronów dni, kiedy ono występuje. Zimni ogrodnicy to św. Pankracy, którego wspomnienie przypada 12 maja, św. Serwacy (13 maja) oraz św. Bonifacy (14 maja). Z kolei zimna Zośka, czyli św. Zofia ma swoje święto 15 maja.
Czy tym razem w połowie miesiąca również możemy się spodziewać załamania pogody? Z długoterminowych prognoz wynika, że nic gorszego niż dzisiejsze ochłodzenie już raczej nam nie grozi. Jutro (8 maja) maksymalna temperatura w cieniu może być nawet nieco niższa niż dzisiaj, ale ma być już słonecznie. Do 15 maja w powiecie wadowickim i oświęcimskim powinno być ładnie, aczkolwiek nie tak ciepło, jak w pierwszych dniach miesiąca – w ciągu dnia do 20oC, w nocy znacznie chłodniej, ale bez przymrozków. W powiecie suskim, gdzie z reguły jest zimniej, maksymalne temperatury nie przekroczą 14-17oC. Nocą mogą spaść w pobliże zera, jednak nie poniżej.
Brak komentarzy