Jest piękna, dobrze wychowana i delikatna, ale gdy trzeba, potrafi dosadnie wyrazić emocje. Zachwyca subtelnym, ciepłym głosem, potrafi jednak wyśpiewać nim treści, które w jej ustach wręcz szokują. Cokolwiek jednak robi i bez względu na to, jakich słów używa, nigdy nie traci ujmującego wdzięku i klasy.
Młoda wokalistka Justyna Biedrawa pochodzi z powiatu suskiego, a konkretnie z malowniczej wsi Sidzina koło Jordanowa. Jej najwcześniejsze wspomnienia z dzieciństwa związane są z muzyką. Nie może być inaczej, ponieważ tata Justyny to multiinstrumentalista Władysław Biedrawa. Jego córka od najmłodszych lat uczyła się grać, choć z wiekiem odkryła, że najwięcej radości daje jej śpiewanie.
Gdy jednak przyszedł czas wyboru kierunku studiów, nie poszła w ślady ojca, który ukończył Akademię Muzyczną w Warszawie (dziś znaną jako Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina). Posłuchała głosu rozsądku i postanowiła zgłębiać tajniki finansów i rachunkowości. – Zawsze byłam bardzo dobra z matematyki, więc stąd ta decyzja, nie do końca słuszna. Ale nie żałuję, bo podczas studiów działy się fajne rzeczy, więc może było to potrzebne– wyznaje Justyna Biedrawa. Nie zdecydowała się jednak szukać pracy zgodnej z wykształceniem. Wybrała branżę IT, w której działa jako project manager.
Ale to wszystko nie stłumiło jej artystycznej duszy. Dziewczyna, która w czasach szkolnych nie tylko grała na instrumentach i śpiewała, ale też występowała w amatorskim teatrze i brała udział w niezliczonych konkursach recytatorskich, nigdy nie straciła zamiłowania do sztuki. Kilka lat temu zaczęła pisać własne teksty piosenek, a z czasem również nagrywać swoje utwory i udostępniać je w Internecie. Jej aksamitny głos szybko zyskał wielu zwolenników. Jednak największą popularność przyniósł Justynie utwór, w którym dała się poznać jako osoba pełna kontrastów. Był to jej głos poparcia dla Strajku Kobiet. Opublikowany ponad rok temu, w ciągu kilku pierwszych miesięcy doczekał się miliona wyświetleń! Do tej pory przybyło ich jeszcze 200 tys.
Co sprawiło, że ta jedna piosenka spotkała się z większym zainteresowaniem niż cała reszta dorobku Justyny Biedrawy? Większość jej nagrań to utwory, w których wokalistka jawi się jako wcielenie dziewczęcej delikatności. Natomiast w tym jednym spod płaszczyka dobrego wychowania i wrodzonej subtelności wyłania się silna kobieta o zdecydowanych poglądach, która nie boi się użyć dosadnych słów, by przekazać to, co leży jej na sercu. Robi to z wdziękiem i uśmiechem na ustach, przez co kontrast między delikatnością jej głosu a treścią piosenki wydaje się jeszcze większy.
- Z początku nie zdawałam sobie sprawy, że słuchacze mogą to tak odbierać. Gdy nagrywałam ten utwór, byłam po prostu sobą i dopiero później dotarło do mnie, jak kontrastowe jest zestawienie tej mojej grzeczności z ostrym przekazem nagrania. Zapewne to właśnie był czynnik, który sprawił, że ta piosenka zyskała powodzenie, którego zupełnie się nie spodziewałam – mówi Justyna Biedrawa. – Ale cieszę się, że zerwałam nią z wizerunkiem grzecznej dziewczynki, której pewnych rzeczy nie wypada. Dla mnie jako artystki bardzo ważne jest, by mówić o tym, co myślę i wyrażać to w taki sposób, w jaki chcę.
Piosenką, do której Justyna ma największy sentyment, jest utwór „Poranki”, opublikowany na jej kanale w serwisie YouTube w marcu ubiegłego roku. Wokalistka napisała go niedługo po tym, gdy przed rokiem z powodu epidemii koronawirusa straciła pracę. – Wydawać by się mogło, że było to raczej negatywne doświadczenie w moim życiu, ale okazało się wtedy, że po raz pierwszy poczułam taki totalny spokój i luz, jakby wszystko się zatrzymało. Ta piosenka powstała bardzo naturalnie. Po prostu słowa same się ze mnie wylały. Dlatego jest to utwór szczególnie dla mnie ważny - opowiada Justyna Biedrawa.
Najnowsze nagranie wokalistki dostępne jest w sieci od dwóch tygodni. To utwór zatytułowany „Naura, papa 2021”, który stanowi jej muzyczne podsumowanie minionego roku. Warto też posłuchać ubiegłorocznej piosenki „Kosmitka”, w której Justyna z przymrużeniem oka opowiada o sobie samej.
Brak komentarzy