Lada dzień w Wadowicach i okolicznych miejscowościach ruszą nietypowe kontrole tego, co mieszkańcy spalają w piecach. Będą się one odbywały z powietrza, a posłużą do tego specjalistyczne drony.
Urządzenia takie będą się unosić nad kopcącymi kominami i zasysać dym, a następnie analizować jego skład. Umożliwi to sprawdzenie, które budynki najbardziej zanieczyszczają powietrze. Oczywiście nie obejdzie się też bez odwiedzin w kotłowniach. Ale dopiero, gdy trucicieli namierzą bezzałogowe statki powietrzne.
- Dzięki pozyskanej rządowej dotacji zakupiliśmy dwa nowe drony z osprzętem, kamerami, i miernikami jakości powietrza – mówi burmistrz Wadowic Bartosz Kaliński. Razem z przeszkoleniem czterech strażników miejskich kosztowało to 90 tys. zł. Bo to właśnie oni będą obsługiwali bezzałogowe latające urządzenia. Zdali już egzaminy i odebrali certyfikaty.
Włodarz podkreśla, że zakup własnego sprzętu i przyuczenie do jego obsługi strażników to tańsza opcja niż wynajęcie dysponującej dronami firmy zewnętrznej.
Brak komentarzy