W ostatnią sobotę, tuż przed wyborami do Sejmu i Senatu uroczyście otwarty został pumptrack w Wadowicach, pierwszy w tym mieście tor tego typu do jazdy jednośladem. Od razu przetestowali go zarówno utytułowani zawodnicy, jak i amatorzy. Użytkownicy cieszą się z nowego obiektu, ale już widzą różne jego mankamenty.
Otwarcie toru połączono z zawodami zorganizowanymi przez Aquilę Wadowice. Pierwszym mistrzem nowego pumptracku został Brajan Nowak z tegoż klubu. Zawodnik wykonał dwa okrążenia w czasie 18,26 sekundy.
W czasie oficjalnego przekazania obiektu do użytkowania nie zabrakło też innych atrakcji. Były sztuczne ognie, a burmistrz Wadowic Bartosz Kaliński rozdawał zebranym lampki rowerowe, odblaski oraz zestawy naprawcze do rowerów.
-Jeszcze 1 sierpnia było tu szczere pole, a teraz jest jedyny taki pumptrack w kraju. Żaden inny nie jest tak wysoki jak wadowicki, który ma aż 1,5 metra wysokości – zachwala nowy obiekt Bartosz Kaliński. - Odnajdzie się tu każdy - i maluch na rowerku biegowym, i starsi amatorzy tego sportu, a nawet zawodowcy. Wszystko dlatego, że wadowicki pumptrack ma pętle zarówno dla początkujących, jak i bardziej zaawansowanych. Są też bandy ochronne, platforma startowa, a wszystko to jest ogrodzone i oświetlone. Lampy będą zapalać się o zachodzie słońca, a gasnąć o 22.00.
Wadowiccy miłośnicy jazdy na pumptracku, choć bardzo zadowoleni, że wreszcie mają taki obiekt w swoim mieście i nie muszą dojeżdżać do innych miejscowości, od razu dostrzegli jednak różne jego mankamenty. Pan Michał zauważył na przykład, że na jednym łuku „siada” ziemia. Sporo osób uznało też, że ławki i kosze na śmieci znajdują się zbyt blisko toru, co może być niebezpieczne dla tych, którzy z niego wypadną. Wkrótce po otwarciu użytkownicy samodzielnie przestawiali to, co tylko mogli. W praktyce oznaczało to jedynie ławki, ponieważ kosze są na stałe przytwierdzone do podłoża…
Brak komentarzy