Niemal doszło do tragedii. Dzięki ratownikom GOPR udało się ją uratować. W ciężkim stanie trafiła do szpitala.
Teraz kobieta tłumaczy się, ja to było i dlaczego w ogóle doszło do tej wyprawy. Trzy lata temu rozpoczęła przygodę z morsowaniem, a w jej klubie morsa zdobywanie szczytów górskich zimą w skąpym ubraniu było tradycją.
- W górę szliśmy około 2,5 godziny. Dwie osoby, mniej więcej w połowie drogi, powiedziało, że już jest im zimno. Ubrali się i zawrócili. Ja z kolegą szliśmy dalej do góry, bo czuliśmy się bardzo dobrze. Nie czuliśmy wychłodzenia. Nie mieliśmy poczucia, że nie damy rady. Czuliśmy się na siłach – przekonywała ko bieta w programie Uwaga TVN
- Byliśmy już prawie pod samym szczytem, kiedy pomyliliśmy drogi. W pewnym momencie zauważyliśmy, że zamiast wchodzić, schodzimy. Widoczność nie była najlepsza z powodu dużego wiatru i panującej zamieci (...)
- Kolega powiedział: „Janka są trudne warunki, schodzimy”. Zgodziłam się i chciałam się ubrać. Nie mogłam znaleźć podgrzewacza, a moje ubranie było tak zamarznięte, że nie mogło się rozłożyć na mnie po założeniu – opowiadał kobieta.
Cały materiał do zobaczenie w programie Uwaga TVN, który dostępny jest pod linkiem: https://www.youtube.com/watch?v=BNaiky1_gU4
ѕzαℓσиу ∂ιαвєłєк.! , 31.01.2021 17:05
i jeszcze kolor włosów to nie przypadek
ѕzαℓσиу ∂ιαвєłєк.! , 31.01.2021 17:02
Jak widać feministka
Ca-ro, 31.01.2021 09:08
Za akcje ratowniczą i leczenie powinna zapłacić , głupota kosztuje .Tak to wygląda na Słowacji ,dlaczego nie u nas ?
kyfy, 30.01.2021 20:57
,,zdobywanie szczytów górskich zimą w skąpym ubraniu było tradycją".Jeśli z głupoty i nonszalancji ktoś zrobił tradycję to gratuluję.Może zacznijcie spacerować w majtkach po mieście.Atrakcja dla wszystkich a akcja ratownicza dużo tańsza.