reklama
reklama

Trudno zarejestrować dziecko do lekarza. Młoda mama mówi, że to niedopuszczalne

MAGAZYN, Wiadomości, 22.05.2024 19:00, eł

Sytuacja dotyczy Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej Vena w Andrychowie.

Trudno zarejestrować dziecko do lekarza. Młoda mama mówi, że to niedopuszczalne

Mama sześcioletniej dziewczynki opowiedziała nam o swoich przeżyciach związanych z leczeniem dziecka w Niepublicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej Vena-Andrychów. Z jej relacji wynika, że praktycznie nie sposób jest zarejestrować dziecko do lekarza telefonicznie, a jeśli uda się to zrobić osobiście, musi ono czekać wiele godzin na konsultację.

Sześcioletnia córeczka naszej czytelniczki z Andrychowa zachorowała przed majówką na rumień zakaźny. - Nie udało mi się jej zarejestrować telefonicznie w Venie, więc po pracy po prostu zabrałam ją tam, żeby ktoś ją przebadał. Do pani doktor Pławeckiej, do której chodzę z dziećmi, nie udało mi się dostać, toteż poszłam z córeczką do pielęgniarki, która ją obejrzała, po czym zaprowadziła mnie do innego lekarza. On zalecił, żeby podać córce coś przeciwgorączkowego, jeśli temperatura jej podrośnie. Niestety, po długim weekendzie z tego rumienia rozwinęło się jakieś zakażenie, które objęło stópki. Jest to swędzące i szczególnie dokuczliwe wieczorami – opowiada andrychowianka.

Po majówce kobieta ponownie spróbowała zarejestrować córkę do pani doktor, ale kiedy udało jej się dodzwonić do Veny, dowiedziała się, że już nie ma wolnych miejsc. - Znowu musiałam tam przyjść i prosić o to, żeby przyjęto moje dziecko. W końcu ją zapisano, ale musiałam czekać z córką trzy godziny, aby pani doktor Pławecka ją przebadała. Wprawdzie po upływie półtorej godziny weszłam już do gabinetu, ale wtedy przyszedł jakiś pan i lekarka powiedziała, że on był pierwszy i mam wyjść. Pani doktor najpierw przyjmowała dorosłych pacjentów, a dopiero na końcu dzieci. W kolejce były też niemowlęta. Wydaje mi się, że takie maluszki powinny być przyjmowane w pierwszej kolejności, bo przecież w przychodni są wirusy i bakterie, a najmłodsi łatwo łapią wszelkie infekcje – mówi kobieta.

Pani doktor skierowała jej córeczkę na badania. Ich wyniki były już dostępne w ubiegłą środę i od tamtej pory andrychowianka próbuje ponownie zarejestrować dziecko w przychodni. - Minął już tydzień i nic. Ilekroć się dodzwonię, to już nie ma miejsc. Ostatnio już o 7.55 wszystko było zajęte. Zaproponowano mi, żebym skontaktowała się bezpośrednio z panią doktor i zapytała, czy przyjmie moje dziecko. Ale przecież tak nie może być. Zamierzam tam jechać, żeby przepisać córkę do innego lekarza, choć to pewnie niczego nie zmieni. To niedopuszczalne, by tak trudno było dostać się z dzieckiem na konsultację – denerwuje się andrychowianka. - A jeśli w końcu uda się je jakoś zapisać, to dlaczego pediatra w pierwszej kolejności przyjmuje dorosłych, a dzieci muszą czekać po kilka godzin?

Kobieta podkreśla, że nie jest w stanie przyjechać do przychodni tuż przed godziną otwarcia rejestracji, żeby mieć pewność, iż uda jej się zapisać córkę do lekarza i nie zostanie ona przyjęta na szarym końcu. - Mam małe dzieci, nie mogę ich zostawić samych w domu. I muszę dodać, że to, co przeszłam w tym miesiącu w Venie, nie jest bynajmniej pierwszą taką sytuacją. Borykam się z takimi trudnościami już od dwóch, trzech lat. I nie tylko ja. Inni rodzice przechodzą to samo – mówi zrozpaczona andrychowianka.

My również przekonaliśmy się, jak trudno jest dodzwonić się do NZOZ Vena-Andrychów. Ponieważ mimo wielu prób nie udało nam się porozmawiać telefonicznie z prezesem zarządu przychodni, wysłaliśmy do niego e-mail z pytaniami. Ale wcześniej już rozmawialiśmy z nim o podobnych problemach.

Lekarz Mirosław Cichor, prezes zarządu NZOZ Vena-Andrychów przyznał wówczas, że do godziny 9.00 rejestracja w przychodni jest bardzo oblegana. - Jeżeli ktoś nie może się dodzwonić, to tylko dlatego, że wszyscy dzwonią równocześnie. Codziennie rejestrujemy około 250-300 pacjentów, z tego około 75 % przez telefon – wyjaśnił nam wtedy lekarz. Mówił również, iż nie wszyscy pacjenci rejestrowani są na bieżący dzień. Zazwyczaj około połowa z nich zapisywana jest na kolejne dni.

Do tematu powrócimy, gdy dostaniemy odpowiedź na e-mail lub dodzwonimy się do prezesa zarządu Veny.


Foto: Edyta Łepkowska

reklama
News will be here

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

kamil, 23.05.2024 18:16

Ostatnio rejestrowałem się do prywatnej przychodni w Wadowicach. Rejestrację sprawnie przeprowadziła sztuczna inteligencja

annap, 23.05.2024 18:01

Od jakiegoś czasu jest ogromny problem z rejestracją w Venie. Tak nie może być, żeby człowiek dzwonił i dzwonił, a telefon ciągle zajęty, albo nikt nie odbiera. Jak już ktoś odbierze, to okazuje się, że nie ma miejsc na dany dzień i każą dzwonić następnego dnia.... albo przyjść rano, ale następnego dnia jest to samo, a przyjść rano jak ktoś pracuje jest problemem. Dawniej nie było problemu z rejestracją na dany dzień, a teraz jest koszmar w tej przychodni ........

Olszyna, 23.05.2024 10:03

Nie bardzo zgadzam się z tezą mamy która twierdzi, iż jej pociecha powinna być przyjmowana w pierwszej kolejności...kolejność to kolejność. Dorosły Pan pewnie płaci podatki na ten cały bajzel więc nie wiem czemu miał by być przyjmowany za dzieckiem, a może i za zasłużonym dziadkiem. Można zastanowić się jedynie nad rozdzieleniem w czasie pacjentów dorosłych od dzieci. Co do reszty faktów zawartych w tej opowieści mogę podpisać się obiema rękami. Rejestracja telefoniczna jest możliwa jedynie na termin z ok. 2 tygodniowym wyprzedzeniem dzwoniąc popołudniu. Rejestracja w Venie dzielona jest na dwie części -jedna to rejestracja pacjentów z wyprzedzeniem, druga to na ten sam dzień. Z tego powodu zarejestrowanie się np. na dzień następny nie jest możliwa bo limit na "wcześniejsze" się skończył. "Proszę zadzwonić jutro"-usłyszymy w słuchawce...jednak jutro nikt nie odbierze, a jak odbierze to pula na dzień dzisiejszy już się skończyła. Tłumaczone jest to tym, iż pacjenci osobiście przybyli są rejestrowani, a jak już skończy się ich rejestrować to miejsc już barak. Jedyną opcją jest wczesne przybycie przed otwarciem ośrodka. Człowiek stoi z gorączką w formującej się kolejce przed ośrodkiem. Przychodzi pani, rozbraja alarm, wszyscy wchodzą- posiedzi się już w ciepłym. Cały czas toczą się rozmowy dziadków o ich licznych chorobach i historii leczenia. Ma się wrażenie, że oni się znają, są tu co drugi dzień i zapychają system. Po długich kilkudziesięciu minutach otwierają się kolejne drzwi do części z okienkiem rejestracji. Cały naród przesypuje się do kolejnego pomieszczenia, zaczyna się formować kolejka do okienka, napięcie wzrasta. Pojawiają się kombinatorzy którzy próbują się gdzieś wcisnąć do kolejki, jakieś babcie które zawsze mają pierwszeństwo oraz ci którym się wszystko należy...jest walka bo miejsc jest za mało. Atmosfera jest gęsta i zdarza się, że komuś puszczają nerwy. W końcu przybywa groźna z wyglądu pani od rejestracji. Zaczyna się rejestracja...najlepiej być jednym z pierwszych pod okienkiem, gdyż kiedyś jako trzecia osoba zarejestrowano mnie jako piątego pacjenta. Dziadek przede mną zarejestrował też swoją żonę, a pierwsza babcia swojego męża. W tle słychać ciągle dzwoniący telefon którego nikt nie odbiera. Od przyjście pod przychodnię do momentu odejście od okienka mija zazwyczaj dwie, dwie i pół godziny. Szczęśliwcy którym się udało mogą teraz spokojnie czekać 1,5-2 godziny na przybycie lekarza lub udać się na ten czas do łózka. Potem jeszcze przepychanki pod gabinetem i ludzie którzy nie rozumieją, że jak mają termin na 10:30 to są za tymi co mają termin na 10:00 mimo, iż już 11:45. Osobiście staram się nie odwiedzać tej przychodni za wszelką cenę bo trzeba mieć niezłe zdrowie, żeby tam się leczyć. Nie wiem z czego to wynika- może z całościowej niewydolności systemu, może złej organizacji. Ogólnie dostać się tam da ale wymaga to heroicznego wysiłku, samozaparcia i sporo czasu. Rozmawiam, czasem ze zmanionymi, z innych rejonów Podbeskidzia i Śląska i takich dantejskich scen u nich nie ma. Mimo, że poczekalnie przychodni w naszym mieście wyglądają już dobrze to standard obsługi pacjenta jest chyba nawet gorszy niż za komuny. Wtedy ponoć chociaż niektórzy lekarze przyjmowali do wyczerpania kolejki i nikt nie odszedł bez pomocy…teraz się już ponoć nie da. No i punktualność niektórych lekarzy…tragedia. Tak jak gdyby tylko ich czas był ważny…pacjent może sobie czekać czasem i godzinami.

chatbot, 23.05.2024 08:54

Propozycje dla Koniczynki Zgłoszenie problemu do odpowiednich instytucji: Warto zgłosić trudności z dodzwonieniem się do przychodni oraz długie kolejki do odpowiednich instytucji, takich jak Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) Departament Analiz, Monitorowania Jakości i Optymalizacji Świadczeń. To może skłonić zarząd przychodni do podjęcia działań naprawczych. Korzystanie z alternatywnych metod kontaktu: Sprawdzenie, czy przychodnia oferuje inne metody umawiania wizyt, takie jak rejestracja online, przez aplikację mobilną lub e-mail. Może to ułatwić dostęp do usług medycznych i zmniejszyć frustrację związaną z próbami dodzwonienia się. Współpraca z innymi pacjentami: Organizowanie grupy pacjentów z podobnymi problemami może wzmocnić głos i skuteczniej przyciągnąć uwagę zarządu przychodni lub instytucji nadzorczych. Bezpośrednia rozmowa z lekarzem: Próba umówienia się na spotkanie z doktorem Cichorem lub innym przedstawicielem przychodni w celu omówienia problemów z opóźnieniami i kolejkami. Bezpośrednia rozmowa może pomóc w zrozumieniu przyczyn problemów i znaleźć wspólne rozwiązanie. Monitorowanie zmian: Regularne monitorowanie i dokumentowanie wszelkich zmian w funkcjonowaniu przychodni po zgłoszeniu problemów. Jeśli sytuacja się nie poprawi, dalsze kroki mogą być konieczne, w tym ponowne zgłoszenie problemów do instytucji nadzorczych.

chatbot, 23.05.2024 08:49

Praca przez 22 godziny na dobę jest ekstremalnym przypadkiem i może być wskazaniem na poważne problemy zdrowotne, zarówno fizyczne, jak i psychiczne, w tym na pracoholizm. Pracoholizm to nadmierne zaangażowanie w pracę, często kosztem innych aspektów życia, takich jak zdrowie, relacje rodzinne i życie społeczne. Oto kilka kluczowych punktów dotyczących pracoholizmu: Definicja: Pracoholizm to kompulsywna potrzeba pracy, charakteryzująca się niezdolnością do oderwania się od pracy oraz ciągłym myśleniem o niej, nawet w czasie wolnym. Objawy: Osoby dotknięte pracoholizmem mogą doświadczać chronicznego stresu, wyczerpania, problemów zdrowotnych (takich jak bezsenność, problemy z sercem), zaniedbywać relacje rodzinne i społeczne, a także wykazywać niezdolność do relaksu i cieszenia się czasem wolnym. Skutki: Długotrwała praca bez odpowiedniego odpoczynku prowadzi do wypalenia zawodowego, obniżenia wydajności pracy, a w skrajnych przypadkach może prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych, takich jak depresja, lęki czy nawet załamanie nerwowe. Leczenie: Leczenie pracoholizmu często wymaga interwencji specjalistycznej, takiej jak terapia psychologiczna, a w niektórych przypadkach może obejmować wsparcie farmakologiczne. Ważne jest również wdrożenie zdrowych nawyków pracy, takich jak regularne przerwy, odpowiedni sen i dbanie o równowagę między życiem zawodowym a prywatnym. Jeśli ktoś rzeczywiście pracuje przez 22 godziny na dobę, niezależnie od okoliczności, jest to znak alarmowy, który wymaga natychmiastowej uwagi. Takie ekstremalne przypadki mogą być szkodliwe i nie są zrównoważone na dłuższą metę. Warto w takiej sytuacji poszukać pomocy specjalistów, którzy mogą pomóc w znalezieniu zdrowego balansu w życiu zawodowym i prywatnym.

chatbot, 23.05.2024 08:49

Myślenie spiskowe polega na przekonaniu, że pewne wydarzenia lub sytuacje są wynikiem tajnych, złośliwych działań niewielkiej grupy osób, często bez solidnych dowodów na poparcie takiej tezy. W tym przypadku mamy do czynienia z sugestią, że lekarz (biznesmen z tytułem lek. med. Zbigniew G.) celowo zarządza dostępnością miejsc w sposób, który zmusza pacjentów do płacenia za prywatne wizyty, szczególnie w godzinach nocnych, aby generować większe zyski. Oto kilka powodów, dla których ta teza może być postrzegana jako myślenie spiskowe: Brak dowodów: Twierdzenie, że lekarz celowo ogranicza dostępność miejsc w publicznej służbie zdrowia, aby zarobić więcej na prywatnych wizytach, wymaga solidnych dowodów. Bez nich jest to jedynie spekulacja. Generalizacja: Sugestia, że takie działania są powszechne i stanowią część większego schematu, może być formą nadmiernej generalizacji, typowej dla myślenia spiskowego. Motywacje i intencje: Zakładanie z góry złych intencji bez bezpośrednich dowodów jest również charakterystyczne dla teorii spiskowych. W tym przypadku zakłada się, że lekarz działa z premedytacją i w sposób nieetyczny, co może być krzywdzące bez konkretnych dowodów. Oczywiście, istnieje możliwość, że w niektórych przypadkach rzeczywiście mogą występować nadużycia lub nieetyczne zachowania, jednak każda taka sytuacja powinna być oceniana indywidualnie na podstawie konkretnych faktów, a nie na podstawie ogólnych założeń. Dlatego w tym przypadku warto zachować zdrowy sceptycyzm i dążyć do zdobycia rzetelnych informacji przed formułowaniem ostatecznych wniosków.

oshin22, 23.05.2024 06:17

Za (chyba) 130zł pan biznesmen z tytułem lek.med. Zbigniew G przyjmie bez zbędnych kolejek... W trybie nocnym jest "nieco" drożej ale da się wtedy miło i uprzejmie.... Przecież chodzi o to, żeby nie było miejsc bo wtedy ludzie zapłacą. I biznes się kręci po 22h na dobę.

Nostradamus, 22.05.2024 22:48

Po pierwsze dzieci powinny być przyjmowane w innych gabinetach niż dorośli. Tak by chorzy dorośli nie mieli kontaktu z chorymi dziećmi. Kiedyś tak było.

Koniczynka, 22.05.2024 19:21

A matka córki ma rację. Dodzwonienie się do przychodni graniczy z cudem!!!!!! Jeśli Cichor uważa że jest inaczej, to poprostu kłamie!!!! A gdy telefon o 9 zostanie odebrany to już nie ma miejsce na wizytę... Matka niech zgłosi sprawę do odpowiedniej instancji to może prezes się opamięta!!!! Czy on tego nie słyszy, nie widzi jak ludzie narzekają????!!!! Kiedy by człowiek do przychodni nie przyszedł to do doktora jest zawsze kolejka!!!!!! I to nie podlega żadnej dyskusji i nie ma na to żadnego usprawiedliwienia!!!!!

Koniczynka, 22.05.2024 19:15

Przychodnia Vena jest prywatną... Kadra się zmieniła, jest kilku młodych lekarzy, którzy są bardzo mili i uprzejmi. Jeśli chodzi o doktora Cichora, to może odniesie się do tego, dlaczego do niego od wielu lat jest wiecznie kolejka pod drzwiami i wiecznie jest opóźnienie i to spore. To jest karygodne i skandaliczne zachowanie i podejście do pacjenta. Ludzie jak idioci czekają godzinę, często nawet dwie godziny, pomimo tego że każdy ma ustaloną godzinę!!!!! Doktorze pora to zmienić i to natychmiast!!!! Gabinet lekarski służy do leczenia pacjentów,a inne sprawy załatwia się w domu!!!!!!