Monika Porębska z Zembrzyc jest technikiem farmacji, więc przez całe zawodowe życie miała do czynienia z osobami, które zmagają się z różnymi chorobami. Zawsze starała się służyć im wsparciem. Będąc osobą o wrażliwym sercu, bardzo przejmowała się ich losem. Teraz sama potrzebuje pomocy. Toczy nierówną walkę z nowotworem złośliwym. Lekarze twierdzą, że może ją wygrać, ale...
Niespełna rok temu pani Monika trafiła do szpitala w Suchej Beskidzkiej z ostrym zapaleniem trzustki. To było dopiero początek jej zmagań o zdrowie. Gdy skierowano ją na szereg badań do Katowic, okazało się, że na głowie jej trzustki znajdują się dwie pokaźne torbiele. Zdiagnozowano u niej również żółtaczkę mechaniczną i ciężkie uszkodzenie wątroby. Jej stan był coraz gorszy, więc lekarze uznali, iż trzeba będzie przeprowadzić zabieg chirurgiczny.
Pani Monika zdecydowała się poddać zalecanej przez nich operacji. Dopiero w jej trakcie wyszło na jaw, z jak groźnym przeciwnikiem kobieta się zmaga. - Zabieg był bardzo skomplikowany i trwał około 9 godzin. Chirurdzy po otwarciu jamy brzusznej stwierdzili, że mam raka, co potwierdziło badanie śródoperacyjne. Mieli dwa wyjścia - albo zaszyć z powrotem nacięcie i pozwolić mi powolnie umierać, albo kontynuować zabieg. Ponieważ jestem jeszcze młodą kobietą, bo mam obecnie 42 lata, zdecydowali się przeprowadzić radykalną operację Whipple'a, żeby nie pozostawić żadnych podejrzanych tkanek – opowiada Monika Porębska.
To bardzo skomplikowany i niebezpieczny dla pacjenta zabieg. Operacja Whipple'a polega bowiem na usunięciu głowy trzustki wraz z dwunastnicą, pęcherzykiem żółciowym, a w niektórych przypadkach również częścią odźwiernikową żołądka. Jej przeprowadzenie prowadzi do wystąpienia wielu powikłań. Po zabiegu pani Monika była bardzo osłabiona, ale po serii kroplówek wzmacniających zaczęła wracać do sił.
Niestety, wkrótce nowotwór znów dał o sobie znać. Pojawiły się przerzuty do kości i jelit. Choć sytuacja wydaje się beznadziejna, kobieta nie dała za wygraną. Zaczęła szukać takiej kliniki, w której usłyszy, że jest dla niej jeszcze nadzieja... - Po konsultacji z lekarzami w Niemczech pojawiła się szansa na zatrzymanie tej choroby. Muszę jednak działać szybko, co wiąże się też z dużymi kosztami finansowymi, które nas przerastają. Szacunkowy koszt mojego leczenia wynosi około 100 tysięcy euro! - mówi pani Monika.
Kobieta jest matką trójki dzieci. Wprawdzie jej synowie są już prawie dorośli (młodszy ma 16 lat, a starszy 17), ale córeczka Emilka chodzi dopiero do trzeciej klasy szkoły podstawowej. - Jest jeszcze mała, bardzo mnie potrzebuje, a ja chciałabym oglądać, jak dorasta. W maju tego roku będzie miała pierwszą komunię świętą, na której tak bardzo pragnę być… - wyznaje Monika Porębska.
Fundacja Siepomaga zorganizował dla niej zbiórkę pieniędzy, która ruszyła 19 marca. Na razie wpłynęło na nią niewiele pieniędzy, co jest zrozumiałe, skoro tak niewiele czasu minęło od jej rozpoczęcia. Ale w tym przypadku każdy dzień, a nawet każda godzina są na wagę złota. Aby leczenie pani Moniki okazało się skuteczne, musi się rozpocząć jak najszybciej. Kto chciałby ją wesprzeć, może dokonać wpłaty TUTAJ.
Brak komentarzy