reklama
reklama

Przed Paulinką stoi wiele możliwości. Trzeba je tylko otworzyć

MAGAZYN, Wiadomości, 09.11.2021 15:10, Edyta Łepkowska

Specjalna, brajlowska maszyna do pisania ułatwi dziewczynce naukę.

Przed Paulinką stoi wiele możliwości. Trzeba je tylko otworzyć

Sześcioletnia Paulinka Mydlarz uwielbia, gdy ktoś poświęca jej czas i uwagę. Nieważne, czy w czasie zabawy czy nauki. Dlatego dziewczynka bardzo chętnie się uczy, bo to oznacza, że ktoś czuwa nad jej pracą, chwali ją za postępy, pomaga jej uporać się z trudnościami. Tak jest na przykład w czasie lekcji Braille'a – alfabetu, który otworzy jej wrota do wiedzy i literatury.

Paulinka Mydlarz z Bulowic jest radosną i inteligentną dziewczynką, która w mig łapie nowe wiadomości. Świat pełen jest dla niej tajemnic, które koniecznie trzeba zgłębić. Ale ich poznawanie nie jest dla niej tak łatwe, jak dla innych dzieci. Paulinka urodziła się z chorobą, która uniemożliwia jej normalne widzenie. Dzięki operacji, którą przeszła kilka lat temu, zaczęła rozróżniać kształty i kolory. Ale tylko jednym okiem i w bardzo ograniczonym zakresie...

Zmagania o wzrok Paulinki zaczęły się wkrótce po jej narodzinach. Córeczka Joanny i Grzegorza Mydlarzów przyszła na świat w sierpniu 2015 roku i dostała 10 punktów w skali Apgar. Ale już w domu jej mama zauważyła, że oczy córeczki wyglądają niepokojąco. Powiedziała o tym pani doktor, która przyjechała na wizytę patronażową, by obejrzeć i zbadać maleństwo. Lekarka zaraz skierowała Paulinkę do specjalisty, zaś okulistka uznała, że dziewczynka może mieć jaskrę wrodzoną. Jednak w szpitalu okulistycznym w Katowicach tego nie potwierdzono.

- Byliśmy tam kilka razy, ale lekarze nie postawili żadnej diagnozy. Rozkładali ręce, nie umieli powiedzieć, jaka przypadłość dotknęła nasze dziecko. Dowiedzieliśmy się tego dopiero po kilku miesiącach, w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. św. Barbary w Sosnowcu. Tamtejszy okulista szybko stwierdził, że to najprawdopodobniej rzadka choroba oczu, zwana anomalią Petersa – opowiada Joanna Mydlarz.

Trzeba było jednak poczekać, aż Paulinka podrośnie, zanim udało się przeprowadzić potwierdzające to badania. Kiedy w końcu dziewczynka je przeszła, okazało się, że lekarz miał rację. Ale w szpitalu w Sosnowcu nie było specjalisty, który mógłby jej pomóc. Rodzice zaczęli szukać go na własną rękę. Przez Internet nawiązali kontakt z matką, której córeczka ma takie samo schorzenie. - Ta pani dała nam namiary na lekarza Kena Nischala z dziecięcego szpitala w Londynie. Polecieliśmy tam na konsultację w czerwcu 2016 roku. Doktor, gdy obejrzał oczka Paulinki, zalecił przeprowadzenie zabiegu szerokiej irydektomii lewej tęczówki – wspomina Joanna Mydlarz wydarzenia sprzed pięciu lat.

Operacja była zbyt kosztowana dla rodziców dziewczynki, ale w sukurs przyszła im Fundacja Pomóc Więcej. Jej wiceprezes Sylwia Roman poruszyła niebo i ziemię, by zebrać 40 tys. zł potrzebnych na zabieg. - Od razu po operacji było widać poprawę. Wcześniej nasza córeczka nie lubiła przebywać na zewnątrz przed zachodem słońca, bo prawdopodobnie raziło ją jasne światło. Po zabiegu to się zmieniło. Zaczęła też przejawiać większe zainteresowanie otoczeniem. Kolorowe przedmioty przyciągały jej uwagę, co wcześniej nigdy się nie zdarzało – mówi z uśmiechem mama dziewczynki.


Prawe oko Paulinki reaguje tylko na światło, a poza nim nie widzi niczego. Natomiast lewym sześciolatka całkiem dobrze rozróżnia kształty i kolory. Dziewczynka nauczyła się nawet czytać, ale żeby rozpoznała litery, muszą być wystarczająco duże. - Gdyby tęczówkę porównać do tarczy zegara, to Paulinka widzi takim fragmentem oka, jak odstęp między godziną pierwszą a drugą – wyjaśnia jej mama.

Choć dziewczynka jest w stanie rozróżnić litery, rodzice za poradą pani tyflopedagog z przedszkola integracyjnego, do którego uczęszcza ich córeczka, postanowili, że trzeba nauczyć Paulinkę również alfabetu Braille'a. - Razem z mężem doszliśmy do wniosku, że może jej się to przydać w przyszłości do nauki, a także do pracy. Bo w takiej sytuacji, w jakiej jesteśmy, musimy myśleć - jak to można powiedzieć – trzy kroki w przód, aby wziąć pod uwagę wszystko, co jeszcze może się przydarzyć – mówi Joanna Mydlarz.

Nauka Braille'a nie jest łatwa, ale Paulince bardzo się ona spodobała. Dziewczynka szybko zaczęła rozróżniać opuszkami palców różne kombinacje wypukłych punktów. Teraz rodzice chcą jej kupić brajlowską maszynę do pisania, aby dziewczynka mogła nie tylko czytać, ale również pisać. Ale marzy im się nowoczesne urządzenie z różnymi funkcjami, łatwe w obsłudze nawet dla sześcioletniego dziecka. - W maszynie starego typu trzeba mocno stukać w klawisze. A my zbieramy na taką elektroniczną, lekką, z klawiaturą jak komputerowa. Byłaby ona też dużym ułatwieniem, gdy Paulinka pójdzie do szkoły. Nauczyciel będzie mógł przekazać maszynie jakiś tekst, który ona sama przełoży na alfabet Braille'a. I odwrotnie, jeśli Paulinka coś napisze, urządzenie przetłumaczy to na alfabet łaciński – podkreśla mama dziewczynki.

Zakup takiej maszyny to teraz dla niej i Grzegorza najważniejszy cel. Niestety, jest to wydatek na który ich nie stać, bo urządzenie kosztuje około 20 tys. zł. Terapia wzroku, rehabilitacja dziewczynki i materiały dydaktyczne dla niej pochłaniają wszystkie pieniądze, które udaje im się zaoszczędzić. Ale i w tym przypadku pomocy nie odmówiła Fundacja Pomóc Więcej. Założyła dla Paulinki zbiórkę na portalu pomagam.pl i szuka darczyńców, którzy zechcą wpłacić na nią choć niewielkie kwoty. Odbywa się ona tutaj. Gorąco prosimy naszych czytelników, by również przyłączyli się do pomocy, jeśli tylko mogą.



Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Brak komentarzy