Bartosz Kukla z Wadowic codziennie odbiera dziesiątki wiadomości od osób, które widziały psa podobnego do jego zaginionego pupila. Niestety, nikt dotąd nie wpadł na pomysł, by zwierzaka zamknąć w ogrodzie lub uwiązać na smyczy. Zanim wadowiczanin dojedzie na miejsce, gdzie widziano psa, jego tam już nie ma…
O zaginięciu Adiego, mieszańca podobnego do labradora, pisaliśmy już tutaj. Zdarzyło się to 8 sierpnia wieczorem, podczas spaceru nad Skawą. Adi niespodziewanie zerwał się ze smyczy i wskoczył do płytkiej wody na stopniu wodnym. Nurt rzeki po intensywnych opadach deszczu okazał się jednak tak silny, że zepchnął zwierzaka w dół, gdzie było już dość głęboko.
– Próbował walczyć z prądem i utrzymać się na powierzchni, aczkolwiek widać było, że przychodzi mu to z dużym trudem. Dlatego wszedłem do wody, żeby mu pomóc. Kiedy już byłem na wyciągnięcie ręki od niego, Adi stracił siły i nurt go porwał. A gdy zrobiłem kolejny krok, mnie też poniósł. Woda się kotłowała i rzucała mną na wszystkie strony, ale zdołałem się przytrzymać kamienia – relacjonuje Bartosz Kukla.
Próba ratowania psa skończyła się dla niego licznymi siniakami, urazem głowy i ciężkim wychłodzeniem organizmu do 26oC. Gdy strażacy pomogli mu wydostać się z wody, wadowiczanin trafił do szpitala. Wyszedł z niego po kilku godzinach ze szwami na głowie, a rano rozpoczął poszukiwania Adiego. Razem z całą rodziną przeczesał oba brzegi Skawy od miejsca, gdzie prąd porwał psa, aż do Grodziska. Następnego dnia kontynuował poszukiwania z kolegą. Bezskutecznie.
Nagłośnienie sprawy między innymi przez nasz portal, a także ogłoszenia i plakaty zaowocowało wieloma telefonami i wiadomościami tekstowymi, które codziennie odbiera Bartosz Kukla. Co chwila ktoś dzwoni lub pisze, że widział psa podobnego do Adiego. Wadowiczanin sprawdzał każdą informację, z wyjątkiem tych najmniej wiarygodnych. Bo zdarzają się wiadomości, że Adiego widziano na przykład na Gubałówce…
- Najbardziej prawdopodobne wydaje się info, które otrzymałem ostatnio, że mój pies jest gdzieś na terenie Zatora czy Palczowic. Ale choć objechałem te okolice, nie udało mi się go znaleźć – martwi się Bartosz Kukla. Jak dodaje mężczyzna, najlepiej byłoby, gdyby osoba, która zobaczy psa i uważa, że może to być Adi, zwabiła go do swojego ogrodu lub uwiązała go do czegoś na smyczy. Wtedy nie będzie ryzyka, iż zwierzak zniknie, zanim jego pan zdąży przyjechać.
- Może wystarczy podsunąć mu miskę z jedzeniem, aby zachęcić psa do pozostania w jednym miejscu. Adi jest łagodnym psem, nikogo nie ugryzie – zapewnia wadowiczanin i dodaje: – Bardzo dziękuję za wszystkie informacje, bo każda jest dla mnie cenna. Ale proszę, jeśli zobaczycie psa, który wygląda jak Adi, zatrzymajcie go. Mam tego psa odkąd się urodził, tęsknię za nim niesamowicie.
Adi jest mieszańcem podobnym do labradora, ale mniejszym. Ma biszkoptowe umaszczenie. Reaguje na swoje imię (również w wersji zdrobniałej – Adek). Kto go znajdzie, proszony jest o kontakt z Bartoszem (tel. 504 762 755) lub jego przyjaciółką Kasią (tel. 668 933 818).
Brak komentarzy