Mieszkańcy Andrychowa utyskują na organizację pracy w Niepublicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej Vena. Jak twierdzą, nie sposób zarejestrować się tam telefonicznie, a żeby zrobić to osobiście, trzeba czekać co najmniej dwie godziny w kolejce. Mało tego - z cudem graniczy ponoć zapisanie się do lekarza na ten sam dzień.
- Dodzwonić się do przychodni nie można, a gdy przyszłam, żeby zarejestrować się osobiście, to stanęłam w kolejce, która prawie nie posuwała się do przodu. Pani rejestratorka odbierała pojedyncze telefony i zapisywała do lekarzy dzwoniące osoby. Gdy zagroziłam, że wyrwę jej słuchawkę z ręki, bo stoję tu od rana (a była już 10.00), to wreszcie zaczęła rejestrować również stojących w kolejce – irytuje się pani Anna z Andrychowa.
Inna kobieta mówi: - Totalnie brakuje lekarzy. Kiedy tam byłam, przyjmował tylko jeden, reszta była na urlopach. To powodowało gigantyczne kolejki. Na konsultację medyczną musiałam czekać kilka dni.
Rzeczywiście, przed południem bardzo trudno jest dodzwonić się do przychodni „Vena”. Ale to bolączka wielu ośrodków zdrowia w regionie. W każdym łatwiej zarejestrować się osobiście niż telefonicznie, co niestety jest bardzo uciążliwe. Oznacza to bowiem, że pacjent musi udać się do przychodni dwa razy. Najpierw, aby się zarejestrować, a potem na umówiony termin konsultacji lekarskiej…
Lekarz Mirosław Cichor, prezes zarządu NZOZ Vena-Andrychów przyznaje, że do 9.00 rejestracja w przychodni jest bardzo oblegana. - Jeżeli ktoś nie może się dodzwonić, to tylko dlatego, że wszyscy dzwonią równocześnie. Codziennie rejestrujemy około 250-300 pacjentów, z tego około 75 % przez telefon – wyjaśnia lekarz. Jak podkreśla, dzwoniący mają do dyspozycji pięć numerów telefonów: 33 870 56 32, 33 870 56 26, 33 875 13 28, 699 803 246 oraz 699 803 247.
Prezes dodaje, że nie wszyscy pacjenci rejestrowani są na bieżący dzień. Codziennie około połowa z nich zapisywana jest na kolejne dni. – Aktualnie miejsca w terminarzu są zajęte na około pięć dni. Kolejki są zależne od ilości zgłaszających się pacjentów, widać przy tym wyraźne różnice sezonowe. Dodatkowo przewidujemy miejsca dla pacjentów uprzywilejowanych do przyjmowania poza kolejnością i pacjentów ze statusem triage "żółtym i czerwonym" (wymagających szybkiej pomocy medycznej – przyp. red.) – wyjaśnia lekarz.
Mirosław Cichor zapewnia, że nawet w szczycie sezonu urlopowego w przychodni nie pracowało mniej niż siedmiu lekarzy. Aczkolwiek pewien problem stanowi starzenie się kadry medycznej, co sprawia, że powoli się ona wykrusza. W zeszłym roku zakończył pracę jeden emeryt, w tym roku odchodzi dwóch, a kolejnych dwóch nadal zamierza przyjmować. Pracują na tyle, na ile starcza im sił.
- Niestety, młodzi
lekarze omijają Andrychów. Posiadamy akredytację na szkolenia specjalistów w
zakresie medycyny rodzinnej - mamy przyznanych sześć etatów rezydenckich,
stworzyliśmy system dopłat do rezydentury i oczekujemy na zgłoszenia lekarzy po
stażu. Rozmawialiśmy również z burmistrzem
Andrychowa o konieczności stworzenia oferty dla młodych lekarzy, która przyciągnęłaby
uwagę młodych i zachęciła do osiedlenia się w tym mieście – informuje
prezes.
Foto: Edyta Łepkowska
Brak komentarzy