Coraz więcej osób nie byłoby w stanie płacić czynszu, gdyby nie...

Ceny nieustępliwie rosną, a zarobki i emerytury za nimi nie nadążają. Przybywa osób, które oszczędzają nawet na podstawowych wydatkach, kupując mniej jedzenia i wyszukując najtańsze produkty. Mieszkańcy bloków w Andrychowie często skarżą się na wysokość czynszów, których płacenie dla wielu stało się niemałym wyzwaniem. Jak ta sytuacja wpływa na ich zadłużenie wobec Andrychowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej?

Jak się okazuje, choć mnóstwo osób z konieczności musi żyć znacznie skromniej niż do niedawna, nie znajduje to odzwierciedlenia w zaległościach czynszowych. Andrychowska Spółdzielnia Mieszkaniowa nie zarejestrowała ich wzrostu. W ostatnich latach utrzymują się one na podobnym poziomie. Ci, którzy nie regulują swoich zobowiązań lub mocno się z tym spóźniają, to wciąż te same osoby.

Mimo to prezes zarządu ASM Tomasz Mikołajek zauważył inne symptomy, które świadczą o zubożeniu społeczeństwa. Jak podkreśla, wzrasta ilość osób uprawnionych do otrzymywania dodatku mieszkaniowego. Jest to pomoc finansowa dla ludzi w trudnej sytuacji materialnej, przeznaczona na pokrycie opłat za mieszkanie.

- W 2021 roku ilość rodzin mieszkających w budynkach zarządzanych przez spółdzielnię i otrzymujących dodatek wynosiła 150. W 2022 było ich już 214. Przychodu z tego dodatku mieliśmy około 300 tysięcy złotych w 2021 roku, a w kolejnym prawie pół miliona. Oczywiście, jest to spowodowane, nie tylko zubożeniem społeczeństwa. Zmieniły się również kryteria przyznawania tego dodatku, który obecnie łatwiej jest dostać – mówi Tomasz Mikołajek. - Cieszę się, że państwo otacza te osoby opieką, choć z drugiej strony przykre jest, że nie są one w stanie same zarobić na pokrycie swoich potrzeb. Istotny jest fakt, że 500 tysięcy złotych, które wpłynęły na konto spółdzielni z tytułu dodatku mieszkaniowego to przychód zrealizowany. Gdyby te środki nie wpłynęły, wysoce prawdopodobne jest, że spółdzielnia nie uzyskałaby ich od mieszkańców. A co za tym idzie - wzrosłoby zadłużenie…

Jak wyjaśnia, osoby, które nie regulują terminowo opłat za mieszkania, niekoniecznie są w trudnej sytuacji materialnej. Są wśród nich również i takie, które – zamiast najpierw zapłacić czynsz - wolą w pierwszej kolejności wydać pieniądze na inne cele, a dopiero za jakiś czas spłacają swoje zaległości wobec spółdzielni... – Nie mamy na to wpływu. Możemy, tylko edukować – twierdzi prezes.

Zaznacza, że jedynie niewielka część tak zwanego „czynszu” jest rzeczywiście kosztami zależnymi od spółdzielni. – W przyszłości zamierzamy w naliczeniach pokazać dokładnie, co nimi jest, a za co mieszkańcy wnoszą opłaty innym podmiotom (na przykład za śmieci, wodę, odprowadzenie ścieków czy gaz). To, co jest zależne od spółdzielni, czym gospodaruje i co ustala, to między innymi stawka eksploatacyjna wraz z odpisem na konserwację instalacji domofonowej oraz fundusz remontowy, a dodatkowo opłata za legalizację wodomierzy lokalowych – wyjaśnia Tomasz Mikołajek.