W wieku 64 lat zmarł lekarz Marek Boryczko z Suchej Beskidzkiej, który w oczach pacjentek zasłużył sobie na status legendy. Jako ginekolog okazywał zawsze dużo zainteresowania ich samopoczuciu, z poświęceniem dbał o prawidłowy przebieg ciąży i porodu, cierpliwie rozwiewał wszystkie wątpliwości młodych matek. Słynął nie tylko z wiedzy i doświadczenia, ale też ogromnej empatii.
Marek Boryczko po studiach przeszedł staż lekarski w Zespole Opieki Zdrowotnej w Suchej Beskidzkiej. I z tą placówką na stałe związał się zawodowo. Pracował tam od 1985 roku, a nawet od 1984, jeśli wziąć pod uwagę okres stażu. Jednocześnie (w latach 1987-1995) był też kierownikiem Ośrodka Zdrowia w Śleszowicach.Od 1 września 1995 przez ponad 16 lat pełnił funkcję zastępcy ordynatora Oddziału Ginekologiczno-Położniczego w suskim szpitalu, a później jego koordynatora. Od lutego 2021 roku do końca życia był zastępcą koordynatora tegoż oddziału. Oprócz tego przez wiele lat pełnił dyżury w zespołach wyjazdowych w Dziale Pomocy Doraźnej ZOZ w Suchej Beskidzkiej.
„Był znakomitym, cenionym ginekologiem. Dzięki jego wiedzy, doświadczeniu zawodowemu i ogromnemu zaangażowaniu Oddział Ginekologiczno-Położniczy jest w powszechnej opinii bardzo dobrą, dobrze zorganizowaną i nowoczesną placówką, wykonującą szerokie spektrum badań. Godna podkreślenia była jego wielka troska o pacjentki, a także wysoka ocena jego kwalifikacji i niezwykłej empatii przez kobiety” - czytamy na facebookowej stronie suskiego ZOZ.
Nie jest to bynajmniej formułka stworzona w myśl zasady, że o
zmarłych nie mów się źle. W Internecie mnóstwo jest pozytywnych,
czasem wręcz entuzjastycznych opinii pacjentek, zamieszczanych w
ciągu wielu lat. „Moim zdaniem to jeden z najbardziej
konkretnych ginekologów.
Prowadził moją ciążę w ostatnich
tygodniach. Zaangażowanie w opiekę nad pacjentka i jej dzieckiem
wręcz na medal. Polecam każdej ciężarnej - jeśli któraś
kobieta szuka odpowiedniego lekarza do prowadzenia ciąży, doktor
Marek Boryczko jest idealnym rozwiązaniem” - napisała jedna z
pacjentek na portalu www.znanylekarz.pl.
„Uważam, że jest to jeden z najlepszych lekarzy w Suchej. Przy pierwszym dziecku zachował ogromną czujność i rozwiązał ciążę na czas, chociaż nikt inny z personelu nie widział, że nie jest ze mną dobrze. Mało tego, gdy byłam w drugim miesiącu ciąży, inni lekarze twierdzili, że jest ona pozamaciczna i zalecali jej usunięcie. On ją utrzymał i dzięki niemu mam zdrową córkę, a teraz nie ufam już żadnemu innemu lekarzowi” - relacjonowała inna kobieta.
„Bardzo dobry specjalista! Jako jedyny lekarz zajął się mną tak jak trzeba. Biorąc pod uwagę, że byłam bardzo zestresowana, potrafił mnie uspokoić i wypytał mnie o całą historię choroby itd. Świetny specjalista i bardzo dobry człowiek, który naprawdę chce mi pomóc! Zdecydowanie wrócę do niego znowu!” - zachwycała się kolejna internautka.
„Polecam! Kiedyś otrzymałam diagnozę, informującą mnie, że cierpię na bezpłodność. Doktor Boryczko wyleczył mnie, pomógł także doprowadzić do szczęśliwego zakończenia trudnego porodu. Dziś jestem szczęśliwą mamą cudownego synka” - twierdzi jeszcze jedna pacjentka. To tylko kilka z wielu podobnych opinii.
Koledzy i koleżanki z pracy wspominają go równie ciepło, jak pacjentki. „Był i był, zawsze, o każdej porze i każdego dnia. Nigdy nie okazywał zmęczenia, zniecierpliwienia. Mareczku, to był zaszczyt pracować z Tobą. Zawsze miałeś dla mnie uśmiech, zawsze słyszałam „dziękuję” po skończonym zabiegu. Nigdy nie miałam wątpliwości, że cokolwiek zdecydujesz, to będzie jedynie słuszne. Dziękuję Ci za moje wnuczki, dziękuję za Twoje wyjątkowe życie. Nie godzę się na Twoją nieobecność...” - napisała anestezjolog Romana Wojtowicz na facebookowej stronie ZOZ w Suchej Beskidzkiej.
„Marku... Same ciepłe wspomnienia. Począwszy od gry w warcaby, gdy miałam 7 lat, po naukę i przygotowanie do zawodu ginekologa i wspólne dyżury. Zawsze pomocny. Zawsze gotowy - wielokrotnie w środku nocy. Chętny do dzielenia się wiedzą - to nieczęste zjawisko. Absolutnie oddany swojej pracy i pacjentkom. Do samego końca życia pełen troski o zdrowie kobiet. I zawodowo i prywatnie nie znam nikogo, na kogo mogłam bardziej liczyć.... Wiele razy, w najcięższym momencie mojego życia mogłam na nim polegać. Dosłownie udzielił mi i mojemu dziecku dachu nad głową. Zawsze będę za to wdzięczna. Zdążyłam się pożegnać z doktorem Markiem 2 tygodnie temu. I podczas tej ostatniej rozmowy nie przestawał martwić się o los swoich pacjentek. To nie jest prawda, że nie ma ludzi niezastąpionych. Ciebie Marku, nikt nie zastąpi. Dziękuję za wszystko. Jestem dumna, że mogłam Cię znać i z Tobą pracować” - to słowa jego koleżanki po fachu Katarzyny Zaporowskiej.
Marek Boryczko zmarł 10 grudnia, pracując praktycznie do końca. Jego ostatnie pożegnanie odbędzie się 16 grudnia. O 12.00 zostanie odprawiona msza żałobna w kościele parafialnym w Suchej Beskidzkiej, którą poprzedzi modlitwa różańcowa o 11.30.
Foto: ZOZ w Suchej Beskidzkiej
Brak komentarzy