Uprawomocnił się wyrok w sprawie podpalenia, do którego doszło nieopodal Wadowic. We wrześniu 2020 roku 63-letni mieszkaniec jednej z tamtejszych miejscowości podłożył ogień w pokoju, w którym na wersalce leżała jego żona. Mężczyzna został skazany na rok więzienia za narażenie kobiety na niebezpieczeństwo utraty życia.
Krzysztof B. i jego żona znani byli z tego, że nie wylewali za kołnierz. Mimo to żyli raczej zgodnie. W ostatnich latach mieszkali już sami, bowiem dorosłe dzieci wyfrunęły z rodzinnego gniazda. On nie pracował, ponieważ był rencistą, ona nadal zarabiała. 24 września 2020 roku mężczyzna wybrał się do sklepu po wódkę. Część zawartości butelki wypił zanim jeszcze wrócił do domu. Gdy już tam dotarł, zapragnął mniej procentowego napoju. Zajrzał zatem do lodówki, gdzie – jak pamiętał – stało piwo. Okazało się jednak, że go tam nie ma...
Zapytał zatem żonę, co się z nim stało. Kobieta leżała już w łóżku. Odparła, że piwa nie ma i nie będzie. W podobnym stylu odpowiedziała, gdy Krzysztof B. zaczął dociekać, gdzie podział się jego portfel. To było dla niego już zbyt wiele. Zamroczony gniewem oblał benzyną futrynę drzwi pokoju, w którym znajdowała się żona, a także wykładzinę podłogową, wersalkę, która służyła kobiecie za łóżko i pościel. Potem sięgnął po zapałki.
Na nic zdały się krzyki jego żony. Bez chwili wahania podłożył ogień. Zdesperowana kobieta zadzwoniła do mieszkającego w pobliżu syna, wezwała też policję i straż pożarną. Zanim strażacy dotarli na miejsce, pożar był już ugaszony. Jak się okazało, Krzysztof B. miał ponad promil alkoholu w organizmie. Jego żona też nie była trzeźwa, ale u niej badanie dało niższy wynik.
Zarzuty prokuratury pod adresem mężczyzny okazały się bardzo poważne – próba zabójstwa, znęcanie się fizyczne nad żoną oraz zniszczenie mienia. Biegli orzekli jednak, że w chwili podpalenia jego poczytalność była ograniczona i Krzysztof B. działał pod wpływem niepohamowanego impulsu. Jak uznali, mężczyzna wymaga leczenia.
Sam podejrzany stwierdził, że podpalił pokój, ponieważ chciał zrobić żonie na złość. Jak przekonywał, nadal ją kocha i nie zamierzał jej skrzywdzić, ale czasami nie jest w stanie zapanować nad emocjami. Przyznał, że nadużywa alkoholu, co w połączeniu z lekami na cukrzycę przynosi opłakane rezultaty.
Żona odmówiła składnia zeznań, podobnie jak inni bliscy mężczyzny. Zaś sąsiedzi zeznali, że nie wiedzą nic o tym, by Krzysztof B. źle ją traktował. Podobnie wypowiadali się policjanci. Sąd na podstawie tych dowodów skazał mężczyznę na rok więzienia za narażenie kobiety na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia.
Wymiar kary był tak niski, ponieważ mężczyzna nie był dotąd karany, cieszył się dobrą opinią w swojej miejscowości, a ponadto pogodził się z żoną i żałował swojego czynu. Niemal cały swój wyrok mężczyzna ma już za sobą, bowiem jako tymczasowo aresztowany spędził za kratkami prawie rok.
Źródło: Gazeta Kakowska, foto: Pixabay
Brak komentarzy