W połowie października ubiegłego roku w Brzezince koło Brzeźnicy znaleziono ciało 34-letniego mężczyzny, druha z miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej. Wyraźnie widać było, że zanim zginął, został poważnie pobity. Mieszkańcy nie mają wątpliwości, iż strażak zginął na skutek doznanych wówczas obrażeń. Ale prokuratura potrzebuje dowodów, a te na razie nie są wystarczająco jednoznaczne.
Bardzo długo trwały badania materiału pobranego w czasie sekcji zwłok. Jak się okazało, mężczyzna miał wiele różnych urazów, ale nie wszystkich doznał w dniu śmierci. Część z nich pochodziła z wcześniejszego okresu. - W oparciu o otrzymany wynik nie możemy wykluczyć, że zgon nastąpił z przyczyn naturalnych – mówiła nam w styczniu prokurator rejonowa w Wadowicach Marta Łuczyńska.
Mimo napotkanych przez śledczych trudności, nie można mówić o tym, że sprawa utknęła w martwym punkcie. - Dalej drążymy temat. Wyniki sekcji to tylko jeden dowodów. Mamy jeszcze inne. Postępowanie jest w toku, badane są ślady i analizowane okoliczności zdarzenia. Chcemy to wyjaśnić w sposób pełny – podkreśla prokurator rejonowa. Jak przypuszcza, śledztwo może potrwać do połowy tego roku, jeśli nie dłużej.
Choć zatem prokuratura już od wielu miesięcy ma osoby, które podejrzewa o udział w zdarzeniu, wciąż nie przedstawiła im zarzutów. Czeka z tym do czasu, aż uda się dokładnie sprawdzić każdy wątek i związać luźne końce sprawy.
Brak komentarzy