Późnym wieczorem w niedzielę (13 marca) ogień rozgorzał w domu położonym na Makowskiej Górze, w osiedlu Bryndze w Makowie Podhalańskim (w sąsiedztwie tamtejszej stadniny koni). Zanim pierwsze zastępy strażackie dotarły na miejsce, pożar zdążył już objąć cały budynek. Dojazdu nie ułatwiał fakt, iż dom znajdował się w trudno dostępnym górskim terenie.
Wcześniej przy płonącym budynku pojawili się policjanci z makowskiego komisariatu. Funkcjonariusze wyprowadzili na zewnątrz dwie osoby, lecz do trzeciej nie udało im się dotrzeć. - W momencie przybycia pierwszych zastępów ogień wyszedł już na zewnątrz budynku. Ratownicy wyposażeni w sprzęt ochrony dróg oddechowych i kamery termowizyjne weszli do palącego się domu, aby odnaleźć i ewakuować osobę poszkodowaną. W środku panowała wysoka temperatura, było też silne zadymienie. Ratownicy przeszukiwali zarówno parter, jak i kondygnację poddasza – informuje Łukasz Białończyk, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Suchej Beskidzkiej. Jednak dopiero podczas rozbiórki spalonego dachu i dogaszania ognia strażacy znaleźli trzeciego domownika. Niestety, mężczyzna już nie żył.
Nie wiadomo na razie, jaka była przyczyna pożaru. Sprawę wyjaśnia prokuratura. Z ogniem walczyli zawodowi strażacy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Suchej Beskidzkiej, a także druhowie z licznych ochotniczych straży pożarnych w okolicy. W sumie na miejsce przyjechało aż 17 zastępów. Akcja gaśnicza trwała blisko 6 godzin. Mimo to domu nie udało się uratować. Został kompletnie zniszczony.
Foro: Małopolska Alarmowo, Komenda Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Suchej Beskidzkiej
Brak komentarzy