Zdarzają się turyści, którzy porywają się na zimowe zdobycie Babiej Góry, choć zupełnie nie są do tego przygotowani. Albo tacy, którzy rozmyślnie wybierają się na jej szczyt w nieadekwatnym do warunków stroju, jak młody mężczyzna z nagim torsem i nogami, który prawie tydzień temu nieomal przypłacił życiem swoją brawurę. Ale wypadek na szlaku może się łatwo zdarzyć nawet najbardziej rozsądnym piechurom.
Jednego z nich ratowali ostatnio dyżurni ratownicy GOPR z Markowych Szczawin. Mężczyzna był bardzo dobrze przygotowany do zimowego wyjścia w góry. Nie zapomniał nawet o zabraniu ze sobą osobistej apteczki, która okazała się mu bardzo potrzebna. Turysta, podobnie jak znajomi, którzy towarzyszyli mu w wyprawie, miał na butach raki niezbędne podczas chodzenia zimą po górskich szlakach. Ułatwiają one pokonywanie oblodzonych i pokrytych śniegiem powierzchni, zmniejszając ryzyko poślizgnięcia się i upadku.
Ale jeden z nich stał się też przyczyną wypadku mężczyzny. Podczas podejścia na szczyt Babiej Góry turysta niefortunnie wbił go sobie w prawą łydkę. Powstała w ten sposób pokaźna szarpana rana, kwalifikująca się do szycia w warunkach ambulatoryjnych. Dzięki apteczce, mężczyzna mógł ją sobie opatrzyć, gdy czekał na pomoc. Później goprowcy sprowadzili go do miejsca, gdzie pozostawili quad (około 100 metrów od punktu, w którym przydarzył mu się wypadek), a następnie przewieźli go na Przełęcz Lipnicką, gdzie przekazali go pod opiekę rodziny.
Foto: Facebook/GOPR Beskidy
Brak komentarzy