Dramatyczne chwile przeżyła 7 maja nocą rodzina z Kozińca w gminie Mucharz. Z nieustalonych jeszcze przyczyn doszło do pożaru jej domu. Dzięki szybkiej reakcji piętnastoletniego Radka wszyscy ocaleli, ale drewniany budynek doszczętnie spłonął, a wraz z nim wszystko, co było w środku.
W domu mieszkała pani Joanna, samotna matka trojga dzieci, z których Radek jest najstarszy. Pozostałe to jedenastoletnia Nadia oraz o trzy lata młodszy od niej Kamil. W pechową noc nocowała tam również babcia trójki rodzeństwa. Wszyscy zdążyli w porę wydostać się z płonącego budynku. Uratowała ich przytomność umysłu piętnastolatka, którego zbudziły podejrzane odgłosy.
Był to trzask płonącego drewna, ale chłopak o tym wówczas jeszcze nie wiedział. Dopiero gdy wstał i wyjrzał przez okno, zobaczył płomienie. Radek szybko obudził wówczas mamę, babcię oraz brata i siostrę., dzięki czemu wszyscy uciekli z płonącego już jak pochodnia domu. Nie mieli jednak czasu, by cokolwiek zabrać ze sobą. Ogień pochłonął cały dobytek rodziny...
Wkrótce po pożarze, o którym wówczas pisaliśmy, ruszyła zbiórka na odbudowę domu. Budynek, niestety, nie był ubezpieczony. Dla samotnie wychowującej trójkę dzieci pani Joanny był to jeden z tych wydatków, z których musiała zrezygnować, by związać koniec z końcem. Zbiórkę założyła jej siostra. Wpłaty z początku wpływały dość gęsto, ale później było ich coraz mniej. Do tej pory udało się zebrać nieco ponad 25 tys. zł, a tymczasem potrzeba jeszcze prawie siedem razy tyle.
- Na razie dostaliśmy mieszkanie z zasobu gminnego, które znajduje się w budynku szkoły w Świnnej Porębie, ale dzieci wciąż pytają, kiedy wrócimy do swojego domu... - wzdycha pani Joanna. Wciąż nie wiadomo, co było przyczyną pożaru, który najprawdopodobniej miał swój początek w kotłowni. Dochodzenie w tej sprawie jeszcze trwa.
Zbiórka na odbudowę spalonego domu trwa tutaj.
Brak komentarzy