reklama
reklama

Cztery lata spędził w kilkudziesięciu krajach. Ostatnio przeżył kolejną fascynującą podróż

MAGAZYN, Wiadomości, 14.05.2024 20:25, eł

Zawsze jednak wraca do rodzinnej miejscowości w gminie Andrychów, bo uznał, że tu jest najlepiej.

Cztery lata spędził w kilkudziesięciu krajach. Ostatnio przeżył kolejną fascynującą podróż

Michał Adamus z Roczyn to prawdziwy obieżyświat. W przeszłości jego zagranicznym wojażom poświęciliśmy sporo miejsca na naszym portalu. Po kilku latach spędzonych w około pięćdziesięciu krajach roczynianin wrócił na stałe do Polski i nieco się ustatkował. Ale niedawno znów wyruszył w niezwykłą podróż.

Roczynianin Michał Adamus udowodnił, że dla chcącego nie ma nic trudnego. Wielu z nas marzy o podróżach, lecz nie wie, co zrobić, by móc poświęcić na to więcej czasu niż tylko roczny urlop wypoczynkowy. Michał Adamus znalazł na to sposób - zarabiał przez około kwartał każdego roku, by zdobyć pieniądze na wyjazd, a pozostałe miesiące spędzał w podróży. By ograniczyć koszty pobytu w każdym kraju, z reguły zajmował się tam wolontariatem – pracował w zamian za wyżywienie i noclegi. Dopiero po czterech latach takiego życia zdecydował się wrócić do kraju. - Było to fascynujące, ale też męczące – wyznaje Michał Adamus.

Jak zapewnia, każdy odwiedzony przez niego kraj obfituje w różnego rodzaju atrakcje i zapewnił mu wiele wrażeń. Najlepiej jednak wspomina kilka z nich. - Peru było bardzo ciekawe. Kultura, historia, jedzenie. Tajlandia też zdecydowanie się wyróżnia na tle wielu innych. Australii całej nie zwiedziłem, ale przez kilka miesięcy mieszkałem w Sydney i to naprawdę fantastyczne miejsce do życia. Ponad 200 dni w roku jest tam słonecznych. Bardzo mile wspominam też niesamowitą podróż motorem przez Wietnam. Ale z tych wszystkich państw, w których miałem okazję być, najbardziej podobało mi się w... Polsce. Zawsze wracałem tu z sentymentem i wdzięcznością, że stąd pochodzę, że mieszkam w tak pięknej okolicy. Dlatego zdecydowałem się żyć i pracować właśnie tutaj – podkreśla podróżnik. Jak wyjaśnia, w Polsce jest też zdecydowanie bezpieczniej niż w innych państwach, które odwiedził.

Po powrocie do kraju Michał Adamus założył własną firmę Cinematic Vision, w której zajmuje się kręceniem filmów ze ślubów, a także teledysków i spotów reklamowych. To właśnie dzięki tej działalności wyruszył w tym roku w podróż, której wcześniej nie planował – do Indii. Mimo że zwiedził sporą część Azji, w tym kraju nigdy jeszcze nie był i nawet nie myślał do wyjeździe do niego. - Pochodząca z Andrychowa dziewczyna zwróciła się do mnie z pytaniem, czy nagram jej wesele w Indiach. Jej mężem jest bowiem Hindus. Po namyśle zdecydowałem się podjąć to wyzwanie. Uroczystości weselne z moim udziałem trwały cztery dni, a potem ruszyłem już w samotną podróż po Indiach. Łącznie spędziłem tam trzy tygodnie – opowiada Michał Adamus.

Roczynianin ograniczył się się w tym czasie do poznania kilku najbardziej interesujących go miejsc w północnych Indiach, gdzie odbywało się wesele. Objazd całego kraju byłby bowiem zbyt czasochłonny. Najpierw skierował się do światowej stolica jogi i medytacji, czyli świętego miasta Risikesh. - Przeżyłem tam przygodę, której nigdy nie zapomnę. Wziąłem udział w raftingu na rzece Ganges. W pewnym momencie ponton, na którym płynąłem, uderzył w ogromną falę i się wywrócił. Gdy wpadłem do wody, całe życie przeleciało mi przed oczami. W dodatku Hindus, który płynął tym samym pontonem, zaczął mnie topić, próbując ratować własne życie. Na szczęście, wszystko się dobrze skończyło – relacjonuje podróżnik. W Risikesh Michał Adamus odwiedził między innymi miejsce, gdzie członkowie zespołu The Beatels uczyli się medytacji.

Następnie udał się do kolejnego ze świętych miast w Indiach - Varanasi, do którego jechał 24 godziny pociągiem. - Jest ono głównie znane z tego, że odbywają się w nim rytuały spalania zwłok ludzkich. Panuje tam niezwykły klimat, bardzo podniosły, uduchowiony. Niewątpliwie było to najciekawsze miejsce, jakie dane mi było odwiedzić w Indiach - właśnie ze względu na bliskość śmierci. Można tam zobaczyć, jak ciała ludzkie płoną na stosach, co jest dla ludzi z naszej cywilizacji totalnym szokiem. To bardzo mocne doświadczenie, które skłania do refleksji i pozwala zrozumieć głębokie znaczenie życia i śmierci w kulturze indyjskiej – zapewnia Michał Adamus. Zwiedził też słynne mauzoleum Taj Mahal, jeden z siedmiu nowych cudów świata.

Indie zrobiły na nim duże wrażenie, ale z pewnością nie są krajem, w którym chciałby żyć. - Jest tam mnóstwo ludzi, hałas, pełno kurzu, często też smrodu. Wszędzie są potężne korki i leżą stosy śmieci. Tam jest bowiem normalne, że opakowanie po batoniku czy innym produkcie rzuca się na ziemię. Do tego dochodzą zwierzęta – psy, małpy i krowy, które można zobaczyć niemal na każdym kroku. Panuje potężny chaos, choć Hindusi tego tak nie odbierają, bo dla nich to jest normalność... – mówi Michał Adamus. - Można tam przeżyć prawdziwy szok kulturowy. Choć byłem wcześniej w różnych krajach azjatyckich, żaden mnie na to nie przygotował, żaden taki nie był.

Brak dbałości o środowisko w Indiach przejawia się nie tylko wszechobecnymi stertami odpadów, ale również potężnym smogiem. - Gdy zbliżaliśmy się do lotniska w New Delhi, to w ogóle nie zdawałem sobie sprawy z tego, że zniżamy się do lądowania. Siedziałem przy samym oknie, ale nic nie było widać na metr. Akurat byłem tam w styczniu, czyli w okresie, kiedy smog jest największy – wspomina roczynianin.

Niemałym zaskoczeniem był dla niego brak ogrzewania w domu siostry pana młodego, w którym nocował w czasie kilkudniowych uroczystości weselnych. - To jest tam normą w większości budynków mieszkalnych. Temperatura na zewnątrz wynosiła wtedy około zera stopni, więc wszyscy domownicy po wyjściu rano z ciepłej pościeli od razu zakładali kurtki. Dla mnie było to ciężkie doświadczenie. Ale tam ludzie tak żyją, bo z reguły im się nie przelewa – relacjonuje Michał Adamus.

Inną sprawą, która go zadziwiła, był chaos na drogach. - Przepisy ruchu drogowego tam nie istnieją. Kto jest większy, ten ma pierwszeństwo – to chyba jedyna reguła przestrzegana na ulicach miast w Indiach. Gdy jechałem samochodem z lotniska do domu rodziny pana młodego, byłem wręcz przerażony... Niesamowite jest, że to wszystko jednak funkcjonuje – podkreśla.

Tym, co go najbardziej urzekło w Indiach są... mieszkańcy tego kraju. - Ludzie są tam życzliwi, szczerzy, uśmiechnięci i bardzo pomocni. No i żyją ze sobą. To jest coś, czego nam na pewno brakuje. Krewni spotykają się nie tylko od święta, lecz regularnie kilka razy w tygodniu. Ważne jest również to, że dzieci pomagają rodzicom. I to jest pomoc na zupełnie innym poziomie niż u nas. Dlatego tamtejsi rodzice chcą mieć minimum dwójkę dzieci, żeby miał o nich kto zadbać na stare lata – opowiada Michał Adamus.

- Indie mają naprawdę dużo do zaoferowania, są niezwykłym krajem, ale trzeba się przygotować na szok kulturowy, niesamowity kontrast z tym, co znamy z krajów europejskich. Gdy stamtąd wyjeżdżałem, to naprawdę się cieszyłem, że wracam do Polski. Ale mimo to chciałbym wybrać się tam ponownie. Tym razem na południe – mówi roczynianin.

Zachęcamy do obejrzenia vlogów Michała Adamusa z podróży do Indii:



Foto pod nagłówkiem: Edyta Łepkowska
reklama
News will be here

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Brak komentarzy