Oszuści działający metodą „na wnuczka” (choć w tym przypadku raczej „na córkę”) trafili w Kętach na twardą sztukę. Seniorka, którą próbowali nabrać, nie straciła przytomności umysłu i postanowiła sprawdzić, kto tak naprawdę do niej zadzwonił.
Do 88-letniej mieszkanki Kęt zatelefonowała wczoraj (2 lutego) szlochająca kobieta podająca się za jej córkę. Mówiła, że spowodowała wypadek i potrzebuje pieniędzy, by zwolniono ją z aresztu. Starsza pani w pierwszej chwili skłonna była uwierzyć, że rozmawia z własną córką, sądząc, iż jej głos jest zmieniony z powodu płaczu. Ale po chwili przypomniała sobie podawane w mediach ostrzeżenia, toteż rozłączyła się, by sprawdzić, czy i ona nie stała się celem oszustów. Wykręciła numer telefonu córki i po krótkiej rozmowie już wiedziała, jej latorośl nie wpadła w żadne tarapaty. Kobiety uzgodniły, że o próbie oszustwa zawiadomią policję i tak też uczyniły.
- Zachowanie 88-letniej mieszkanki Kęt może stanowić świetny przykład dla innych seniorów, że w takich przypadkach trzeba zachować zdrowy rozsądek. Nie wolno ulegać presji, jaką próbują wywrzeć oszuści na osobie, która dowiaduje się, że ktoś z rodziny ma poważne kłopoty. Należy pamiętać, że bez względu na okoliczności nigdy nie wolno przekazywać pieniędzy obcym osobom. A przede wszystkim należy pamiętać, że policja nie przyjmuje pieniędzy na tak zwaną kaucję. W każdym takim przypadku należy skontaktować się z członkami rodziny – przypomina aspirant sztabowy Małgorzata Jurecka, rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej Policji w Oświęcimiu.
Foto: Pixabay
Brak komentarzy